Strony

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 6

Miesiąc.
Minął już miesiąc od tego wszystkiego. 
Dzień w dzień żyłam w strachu.
Każdy mój zły krok doprowadzał do śmierci nieprzypadkowej osoby.
Starałam się unikać ludzi, nie rozmawiać z nimi, a nawet nie patrzeć im w oczy.
Chodziłam jak na szpilkach. 
Starannie myślałam co chcę zrobić lub co powiedzieć.
Policja nie dawała mi spokoju. Ciągle chcieli mnie przesłuchać, a słyszeli tylko " nie mogę tego zrobić, bo to niebezpieczne ".
Z czasem dali sobie spokój, lecz wiedzieli doskonale, że nie mogą zostawić tak tej sprawy. Zagrożone było życie mieszkańców. Przeszukując dom, podsłuch znaleźli tylko w moim pokoju. To dobra wiadomość, jednak nasz dom jest cały czas monitorowany i na okrągło ktoś się w nim kręcił.
Stało to się męczące i miałam tego już dosyć, lecz zdawałam sobie z tego sprawę, że to wszystko dla naszego bezpieczeństwa. 

Moje kontakty z Justinem się ociepliły. 
Z początku podejrzewałam go o to, że to właśnie on był tym moim prześladowcą, jednak się myliłam. 
 Pewnego dnia poprosiłam go o szczerą rozmowę. Chciałam wiedzieć, jaki był powód jego zachowania wobec mnie. Z początku nie chciał mi nic powiedzieć. W końcu przełamał się i opowiedział mi wszystko. Dowiedziałam się, że jego rodzina ma spore problemy finansowe i będą zmuszeni wyprowadzić się do KANADY, do ich rodzinnego kraju. Mimo że, Justin mieszkał w domu Ronnie, to i tak go to bolało. W tej chwili dzielą go od rodziny setki kilometrów. 

Od tamtej chwili z Justinem spędzałam każdą wolną chwilę. Rozmawiamy często ze sobą i siedzimy do późna, gdy Ronnie musi wyjechać na delegację. Stworzyliśmy świetny duet. Były dni, gdzie Justin chciał się dowiedzieć o co chodzi w moim życiu, co to jest za gra. Niestety za każdym razem odmawiałam mu z obawy podsłuchu, a następnie śmierci przypadkowej osoby, a może nawet Ronnie i samego Justina. Nie mogę dopuścić do tego, żeby stała im się jakaś krzywda. Za wszelką cenę będę ich chronić, nawet kosztem swojego życia. Mogę umrzeć. Nie boję się tego, lecz co będzie po mojej śmierci? Skończy się to wszystko, czy nadal w mieście będą mordowani ludzie? Nie mam pewności jak to będzie dalej wyglądało, dlatego obudziłam w sobie ducha walki. Jeśli ten prześladowca chce grać, to też w to wejdę, lecz będę uważała, byle by nie zranić już nikogo więcej.

Gdy tylko o tym myślę w moim mózgu budzi się lęk. A dlaczego? Sama tego nie wiem. Jestem w centrum uwagi, czego szczerze nienawidzę. Załóżmy, że mojego prześladowcę nazwę "P". "P" doskonale zna moje słabości, tylko skąd? Zna każdy szczegół mojego życia. Jest tak doświadczony w swoim "fachu", że idealnie założył podsłuch, zabił kilka osób, wywołał zainteresowanie wśród policji, a jeszcze nie został zdemaskowany. Zna każdy mój ruch, myśl i słowo. Jedynie nie rozumiem o co mu chodzi. Jaki jest motyw jego działania i czy go znam...?

Każdego dnia starannie opracowuje plan i sprawdzam czego dokonał, kogo zabił i kto może być następny. To jak długa reakcja chemiczna, która się chyba nigdy nie kończy. Za każdym razem coś się ze sobą łączy powodując - w tym przypadku - negatywne połączenie. Ciężko jest mi rozgryźć jego tok myślenia. Mam do czynienia z inteligentną osobą, która wie jak sobie w tym wszystkim radzić, jaką taktykę zastosować, aby nie zostać złapanym, a jednocześnie zniszczyć mi życie.

Dziś poczułam się na tyle bezpiecznie, aby zgodzić się na propozycję Justina. Chciał mnie zabrać nad jezioro, abym się jakoś rozluźniła i chociaż na chwilę przestała myśleć o tym całym piekle. Byłam w trakcje przygotowań, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.

- Otwarte. - wypowiedziałam. Drzwi się otworzyły i w pokoju zjawił się Justin.

-Gotowa? -spytał i spojrzał na mnie, po czym posłał mi uśmiech.

-Mhm. - wymruczałam. - Jeszcze spakuje kilka drobiazgów.

Justin kiwnął głową i wyszedł z pokoju. Zapakowałam potrzebne rzeczy, przeczesałam ostatni raz włosy i poszłam do salonu. Justin czekał już przy wyjść.

-Chodź. - zawołał.

Wsiedliśmy do auta i od razu ruszyliśmy.

- No więc... - zaciągnęłam - Gdzie jedziemy?

Justin spojrzał na mnie przez ułamek sekundy, po czym ponownie przerzucił wzrok na jezdnię.

- To niespodzianka. - oznajmił. - Za jakieś czterdzieści minut będziemy na miejscu.

Jakoś specjalnie nie miałam ochoty wypytywać się gdzie dokładnie jedziemy, więc odpuściłam.
Przez całą drogę patrzyłam na krajobraz, który mijaliśmy. Widziałam tylko drzewa, ale podobał mi się ten widok. Uwielbiałam las. Tam czułam się bezpieczna. Szkoda, że teraz nie mogę spokojnie wybrać się na spacer do lasu i porobić tam coś. Cholernie mi tego brakuje i tęsknię za tym. Zastanawia mnie to, kiedy to wszystko się skończy i będę wolna.
Nie wiem dlaczego, ale brakuje mi także.... zabijania. Może to dziwne i drastyczne, ale tak się niestety czuje. Od dłuższego czasu pracowałam nad swoją rządzą zabijania i udało mi się ją w pewnym stopniu opanować. Jednak mam tę świadomość, że nigdy już z tego nie wyjdę i nie będę do końca zdrowa.
Czasami mnie to boli. Nie chcę myśleć już o zabijaniu, bo to złe. Nie mogę tego robić, jeden mój błąd i albo trafię ponownie do ośrodka, albo... do więzienia, a tego bym nie wytrzymała.

-Katniss.. - Justin wyrwał mnie z myśli. - Jesteś w stanie mi wszystko opowiedzieć?

- Justin. - wyszeptałam. - Nie tutaj, nie mamy pewności czy auto jest na podsłuchu czy nie. Domyślasz się jakie czekają mnie konsekwencje.

Justin cicho westchnął. - No dobrze. Za pięć minut będziemy na miejscu. - szybko zmienił temat, choć wiem, że nie do końca go sobie odpuścił.

Tak jak Justin mówił, pięć minut później byliśmy już przy jeziorze. Wjechaliśmy w leśną ścieżkę, gdzie na jej końcu rozlegał się piękny widok. Jezioro, a w okół niego las. O co mogę więcej prosić? Zatrzymaliśmy auto na małym parkingu. Otwarte tu były małe stragany i bar obiadowy. Plaża była strzeżona przez ratowników. Choć nikt się nie kąpał, bo woda pewnie jest zbyt zimna, to i tak było tu wiele osób.

- To co chcesz robić? - Justin zapytał mnie wysiadając z auta. Przez chwilę się zastanawiałam.

- Może najpierw pójdziemy posiedzieć na plaży? - zaproponowałam.

-Dobry pomysł. - uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy.

Postanowiłam zdjąć buty. Pod palcami poczułam miękki piasek, który delikatnie wbijał mi się w skórę. Uwielbiam te uczucie. Mam wrażenie jakbym miała tylko 6 lat i przyjechałam tu, aby kąpać się w wodzie, rzucać piłką czy budować zamki z piasku. Mam ochotę wrócić do tamtych lat, może gdybym znała swoją przyszłość to inaczej bym to wszystko załatwiła. Jednak już na to jest za późno.

Rozłożyłam mały kocyk i usiedliśmy na nim. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, podziwiając widoki.
Było to piękne miejsce. Woda była przejrzysta. Wokół jeziora były plaże. Wszędzie były małe góry i lasy. Coś co mi się podoba. Gdybym mogła, to z chęcią bym się tu przeprowadziła. Z daleka od problemów. Tutaj przynajmniej miałabym spokój.

 - Jest tutaj idealnie. - stwierdziłam z uśmiechem.

- Tak, masz rację. - chłopak potwierdził moje słowa.

Spojrzałam na niego i przyglądnęłam mu się. Zadziwiało mnie to, że dzisiaj nie miał żelu na włosach, tylko swobodnie opadały mu na czoło. Nawet w takiej fryzurze wyglądał seksownie. Jego skóra była jak zawsze idealnie gładka. Stwierdziłam, że ma świetny lewy profil.

Justin zauważył, że mu się przyglądam.

- Czemu tak się na mnie patrzysz? - spytał złośliwie. - Coś ze mną nie tak?

Zachichotałam. - Nie, skądże. Jest wszystko okey. Dziwię się tylko, że postanowiłeś dać dzisiaj swobodę swoim włosom.

- Ale to źle?

- Nie. - zaprzeczyłam i odwróciłam wzrok. Justin szturchnął mnie lekko w ramię, przez co się cicho zaśmiałam.

- Jesteś głodna? - zapytał z troską

- Nie za bardzo, ale mam ochotę na lody. - stwierdziłam.

- No to chodźmy. - szatyn wstał z koca i podał mi rękę był mogła wstać. Otrzepaliśmy koc z piasku i zanieśliśmy go do auta.

- Na jakie lody masz ochotę? - spytałam, gdy oglądaliśmy kartę menu.

- Hmm. - zastanowił się - Chyba na jagodowe, a ty?

- Czekoladowe z dużą polewą czekoladową. - stwierdziłam z uśmiechem.

- Sądzę, że uwielbiasz czekoladę. - zaśmiał się.

-To prawda. - potwierdziłam jego myśl.

Zamówiliśmy lody i czekaliśmy, aż kelnerka nam je przyniesie. Zastanawiałam się co teraz porabia Ronnie. Ciągle zajęta jest pracą. Rozumiem, że zależy jej by zdobyć awans, ale w takich warunkach dziewczyna zamęczy się w tej pracy, a ma dopiero dziewiętnaście lat. Sądzę, że taka młoda osoba nie powinna zostawać na weekend w biurze, ale może to dobrze? W pewnym stopniu jest ona tam bezpieczniejsza, niż w domu lub jakimkolwiek innym miejscu w mieście.

W tej samej chwili do naszego stolika podszedł kelner z naszymi lodami. Podziękowaliśmy i wyszliśmy na spacer w stronę lasu.

- A czy teraz.. - zaczął Justin - Jesteś gotowa mi wszystko powiedzieć?

- Odejdźmy trochę dalej. - poprosiłam.

Justin kiwnął głową i szybkim krokiem weszliśmy w głąb lasu.
 Widziałam, że Justin jest niespokojny i chce już się wszystkiego dowiedzieć, lecz musiałam mieć pewność, że nikt nas nie śledzi, ani nie podsłuchuje. Znam przecież doskonale konsekwencje każdego słowa, które wypowiem. Znaleźliśmy się na małej polance, stwierdziłam, że tutaj jest dość bezpiecznie, aby wszystko powiedzieć Justinowi. Usiedliśmy na trawie, jedząc resztki lodów. Spojrzałam na Justina i jego wzrok mówił sam za siebie, jak bardzo pragnie usłyszeć prawdy.

- To od czego mam zacząć? - spytałam.

- Od początku! - wykrzyczał.

- Ciszej! - skarciłam go. - Może ktoś tu być.

Westchnęłam i pomyślałam o czym zacząć. - No jak już wiesz w wieku dziewięciu lat dokonałam kilku morderstw. To nie było celowe. Nie myślałam racjonalnie. Byłam źle traktowana przez wszystkich, wykorzystywana, a czasem bita. - przez przypominanie tych złych chwil zrobiło mi się smutno. Poczułam gulę, która nie pozwalała mi na dalsze mówienie. Moje oczy zaszkliły się, co nie obeszło się uwadze Justina.

- Heej, Katniss, spokojnie. Weź głęboki wdech. Mamy czas. - zatwierdził mnie.

" Trzy głębokie wdechy " pomyślałam w myślach. Uspokoiłam się i zaczęłam opowiadać dalej.
- Wiesz, byłam tylko małym dzieckiem, nie wiedziałam co takiego robię. No może czasami. Wiedziałam czym jest broń, tylko nie do końca orientowałam się w jakich celach się z niej korzysta. Zawsze kochałam las. Tam przynajmniej byłam bezpieczna. Siedziałam w nim godzinami, podziwiałam zwierzęta i rośliny. Przez moje późne powroty do domu, dostawało mi się. Czasami nie dostawałam tylko kolacji, albo byłam bita. Z czasem już mnie to nie ruszało, a nawet specjalnie wracałam późno. - zatrzymałam się i spojrzałam na Justina, widać, że słuchał mnie uważnie. - W szkole byłam wyśmiewana i wyzywana od dziwnych. Tak naprawdę nigdy  nie dowiem się jaki był ich cel wyzywania mnie. W końcu miarka się przebrała i wybuchłam. Gdy nie było nikogo w domu zabrałam broń ojca z gabinetu i następnego dnia po szkole miałam już dwie pierwsze ofiary. Wiem, że to brzmi brutalnie, ale niestety tak było. Ciała zaciągnęłam do lasu, nie wiem czy ktoś je odnalazł. Codziennie kogoś zabijałam, miasto było przerażone i ludzie bali się wychodzić z domów. Nikt nie podejrzewał takiego małego dziecka o morderstwa. W noc kiedy zostałam złapana, miałam zabić rodziców. Do tego musiałam użyć tylko noża. Z początku trochę się wahałam, jednak coś mi podpowiadało, że muszę to zrobić. Nie mogłam już tak cierpieć. Pierwszy padł ojciec. Przerżnęłam mu gardło, wtedy obudziła się mama i zadałam jej kilka ciosów w serce. Zaczęła krzyczeć, wtedy z pokoju zjawiła się Ronnie, ale było już za późno, oni nie żyli. Ronnie rzuciła się na mnie, była ode mnie większa i wygrała. Zaciągnęła mnie do pokoju i zamknęła na klucz. Miała tylko dziesięć lat, jednak była bardzo dorosła. Nie słyszałam, żeby płakała. Wezwała policję i mnie zabrali. Skończyło się na tym, że zamknęli mnie w szpitalu dla psychicznie chorych.

- A teraz? Co to jest? - dostrzegłam w nim zaciekawienie tą całą historią. Może to i lepiej? Jeśli komuś się z tego wygadam, to jakoś mi ulży? Sama nie jestem pewna.

- Nie wiem do końca o co chodzi. Powoli staram się ułożyć to w logiczną całość. Podejrzewam, że ktoś chce się zemścić, ale tak doskonale to zaplanował, że to nie on sam jest tym moim prześladowcą, tylko ktoś jest podstawiony.


- To chore. - przyznał. Miał rację. Sprawa ta była chora, do tego stopnia, że przeze mnie ginęli przypadkowi ludzie.

-Dlaczego nie chcesz o tym nikomu powiedzieć? - zmarszczył brwi.

- I w tym rzecz. - zawołałam - Jestem cały czas monitorowana, wiedzą co mówię, gdzie jestem. Dlatego milczałam. Za każde piśnięte słówko, ktoś... zostanie zabity.

Justin był w ewidentnym szoku. Sądzę, że każdy byłby w szoku, gdyby usłyszał coś takiego. Wcale mu się nie dziwię. Moja reakcja byłaby taka sama. Na polanie siedzieliśmy już bardzo długo. Stwierdziłam to po zachodzącym słońcu.

- Justin chodźmy już, zanim dojdziemy do auta to będzie ciemno.


~*~

Tak jak sądziłam, droga nam trochę zajmie. Słońce już zaszło całkowicie i na niebie pojawiał się księżyc. Nie było aż tak ciemno, jednak drzewa przesłaniają światło, przez co w okół nas panował już znaczy mrok. W oddali słyszałam różne zwierzęta. Wszelkie ptaki, bądź zwierzęta czworonożne. Obawiałam się co może nas tutaj spotkać. Kochałam las, ale ten w którym spędzałam czas jako dziecko. Ten był mi totalnie obcy i ani ja, ani Justin nie wiedzieliśmy co nas może tam spotkać.

Byliśmy już blisko plaży. W oddali dostrzegłam płomienie i nagle doszło do wybuchu. Poczułam przerażenie, a moje ciało zaczęło się trząść. Spojrzałam na Justina. Jego wyraz twarzy mówił sam za siebie, że także się przestraszył. Nie odezwaliśmy się do siebie słowem i po prostu zaczęliśmy biec w tamtą stronę. Gdy dobiegliśmy naszym oczom ukazał się płonący samochód.

- Mój wóz! - wykrzyczał Justin i pobiegł w jego stronę.

Rozglądnęłam się we wszystkie strony i zauważyłam coś dziwnego.
Nikogo nie było.
Nikogo.

- Co to do cholery jest? - wymruczałam do siebie. Wszystkie budki były zamknięte, nie było żadnego auta, ani nawet żywego człowieka. Jakby nikt w ogóle nie trafił w to miejsce. Coś było nie tak i ta sytuacja nie podobała mi się.

- Zadzwoń na straż! - wykrzyczałam do Justina. Auto stało całe w płomieniach, nawet byłoby szans na naprawę. Już było za późno. Justin wyciągnął telefon, aby zadzwonić, jednak coś było nie tak.

- Katniss, nie ma zasięgu. - wysyczał.

-Co?! - zdziwiłam się - Jak to?!

Justin nerwowo złapał się za głowę. Doskonale zdał sobie sprawę, że to nie jest przypadkowe podpalenie. To sprawka "P". To składa się w logiczną całość. Brak obecności ludzi. Podpalenie wozu Justina. Doskonale wiedział gdzie jesteśmy. Śledził nas cały czas. Wykorzystał moment, ewakuował stąd ludzi i podpalił auto, abyśmy nie mieli jak stąd uciec. Możliwe, że gdzieś się czaił w krzakach, aby nas zaatakować w dobrej chwili i zabić.

W mojej lewej kieszeni poczułam wibracje. To był telefon.

- Justin. - wyszeptałam. - Mój telefon dzwoni.

Ta wiadomość go zaszokowała.

- Przecież nie ma zasięgu. Jak to możliwe? - podszedł do mnie bliżej i spojrzał kto dzwoni.

- Zastrzeżony.. - wycedził do siebie. - Odbierz! - nakazał.

-Ale.. - zaczęłam, lecz Justin mi przerwał.

- Odbierz. Ten. Pieprzony. Telefon! - jego frustracja sięgnęła zenitu.

Odblokowałam telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odezwał się znajomy głos.

- Witaj Katniss. - to był "P". - Pamiętasz naszą grę? Wracamy do niej. Sądziłaś, że to koniec? Jesteś taka naiwna i głupia. - zaśmiał się beszczelnie. Mój oddech przyśpieszył i stałam się nerwowa. - Gra będzie od teraz wyglądała trochę inaczej. To nie ja będę zabijał ludzi... tylko ty, Katniss.

- Nawet się nie waż! Nie będę tego robić - wykrzyczałam ze łzami w oczach.
Mój przeraźliwy krzyk spowodował, że Justin odwrócił wzrok i skupił go na mnie.

- Oj sądzę, że będziesz, bo inaczej, ktoś bardzo ci bliski stanie się moją ofiarą i co wtedy zrobisz? - zadał mi pytanie retoryczne. - Do rzeczy Katniss. W budce numer 5 są kluczyki do auta, które jest oddalone od was dwa kilometry. Radzę ci pilnować tego wozu, bo to właśnie nim będziesz jeździła na twoje kolejne etapy gry.

- Etapy gry?  Co masz na myśli?

- W budce numer 7 masz dalsze instrukcje i broń potrzebną ci do wykonania zadań. Nie spieprz tego. - W tej chwili rozmowa została zakończona.

Nie czekałam chwili dłużej i pobiegłam do budki numer 5. Tam znalazłam kluczyki do auta. Były to klucze od Range Rover'a. Duże auto na zwłoki.. To wiele wyjaśnia. Następnie pobiegłam do siódemki i tak znalazłam wszelkie rodzaje bronie i noże. Musiałam to jakoś wszystko zabrać. Wybiegłam z budki.

- Justin biegnij! Nie mamy czasu! Biegnij! - krzyknęłam i pobiegliśmy w stronę auta.

Od autorki: Cześć Wam. Rozdział z lekkim opóźnieniem, gdyż w ciągu tych dni miałam wiele nauki........... i dalej ją mam. 

Ogólnie nie jestem zadowolona z rozdziału, przez zmęczenie spowodowane nauką, nie mam siły na bloga. Ale będę pisać dla Was, dlatego proszę Was o komentarze. JEŚLI BĘDZIE CONAJMNIEJ 30 ROZDZIAŁÓW, TO DODAM NASTĘPNY! Więc jeśli jesteście ciekawi, co będzie dalej, to wiecie co macie robić! 

Do następnego! 

19 komentarzy:

  1. uwielbiam to ff jeju fdsnxvxnbv, czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny! dziękuje, że to piszesz, czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja myślałam ze to Justin super czekam na nastepny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. omg. hsghkdshgdhfkghkjdhkgjhdkjhgkdjhskgljdfjgkl świetnyy! <33 *O*
    już się nie moge doczekać nn ;)
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  5. cudo. ♥

    PS zapraszam do siebie http://wanted-fanfiction-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, czekam na następny ale najpierw może nadrób nauke i odpocznij wtedy dodaj następny *.* <3 kocham jak piszesz i chętnie poczekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. super <3 jak każdy :) czekam na następny :*
    @GomezDylan26

    OdpowiedzUsuń
  8. O M G !! to jest tak bardzo idealne ,że nie wiem jak żyłam w odstępnie między tym a ostatnim rozdziałem. DZIEWCZYNO! idealne @16kidrauhl94

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju a ja myślałam że to Justin. ;-; boże kto to? duhddhshshhshs nie mogę się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział świetny, emocjonujący ale nie wiem czy zauważyłaś, że piszesz raz Selena a raz Katniss :D

    OdpowiedzUsuń
  11. po prostu zaje*iste :-P:-P:-P<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawe kto to, czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Twój blog został nominowany do Versatile Blogger Award. Więcej informacji w poście: http://sometimes-you-can-be-annoyed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawe *-* Czekam na następny :) xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Heej <33 nominowałam cię do Liebster Awards więcej tu: http://sometimes-you-can-be-annoyed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń