Miałam wrażenie, że chyba się przesłyszałam. Mam zabić Justina?! To jest niewykonalne zadanie. Nie jestem w stanie wystrzelić kulę w jego serce. Zraniłabym siebie. W mojej głowie panował chaos. Totalny mętlik w umyśle. Czułam się źle. Miałam wrażenie, że zaraz eksploduję. Moja temperatura ciała się podnosiła. Ciało ogarnęły drgawki i zimne poty. Poczułam ból w głowie. Tak nie może być.
- Dobrze wiesz, że nie mogę tego zrobić. Bynajmniej nie teraz. - wymamrotałam.
- Dobrze. - pochwalił mnie. - Jednak pamiętaj ten dzień się już zbliża i lepiej na siebie uważaj.
Rozmowa się zakończyła, jednak przez cały czas trzymałam telefon przy uchu. Doznałam pewnego szoku i paraliżu przez co nie mogłam się ruszyć. W mojej głowie krążyło wiele myśli, ale jednocześnie też czułam pustkę. Dziwne, prawda?
Ogarną mnie płacz. Nie mogłam się uspokoić. Krzyknęłam z bezradności i wybiegłam z pokoju. Potrzebowałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Przez tę rozmowę mój alkohol przestał działać. Trzeźwość umysłu wróciła. Wybiegłam z hotelu i ruszyłam... no właśnie, nie wiem gdzie dokładnie poszłam. Nie znałam miasta, więc ruszyłam w nieznane. Czułam się trochę nieswojo. Co jakiś czas mijałam nie przyjemnych ludzi, którzy mnie zaczepiali. Bałam się teraz, bo nie miałam przy sobie broni.
Mój pech.
Przez ten cały spacer nie mogłam przestać płakać. Czułam się samotna. Nawet Justin nie mógł mi pomóc. Jak mam mu powiedzieć, że przez chorą grę będzie musiał umrzeć? Mam palność " Wybacz Justin, ale takie są reguły gry, muszę Cię zabić"? Wyśmieje mnie wtedy, bądź tak się przerazi, że ucieknie, a co gorsze- naśle na mnie policję. To byłby ewidentny koniec. Zostałabym zamknięta w więzieniu, a może i nawet skazana na karę śmieci.
Z minuty na minuty czułam się coraz gorzej, jednak na szczęście przestałam już płakać. Wyszłam z hotelu ponad godzinę temu. Przez ten czas Justin próbował się do mnie dodzwonić, jednak nie byłam w stanie odebrać. Bałam się z nim rozmawiać przez telefon, a co dopiero wrócić do pokoju i spojrzeć mu prosto w oczy. Jest mi tak bardzo przykro, że on i Ronnie niedługo będą martwi i to przeze mnie. Byłam potworem i będę nim do końca życia. Każda bliska mi osoba, zginęła i wkrótce zginie dzięki mnie.
Gdy byłam mała, nie myślałam kogo zabijam. Zawsze robiłam to bez serca. Nie przejmowałam się faktem, że rodziny stracą ukochaną osobę. Raniły mnie i musiały za to zapłacić. Z Ronnie i Justinem to jest inna bajka. Prześladowca wie, ile dla mnie znaczą i jak bardzo są mi potrzebni, dlatego przekazał mi to zadanie. Chodzi mu o to, bym tym razem ja cierpiała. Cóż... udało mu się już teraz. Sama myśl, ponownego zabijania mnie rani, a co dopiero wykonywanie tego.
Nie mogę być z Justinem. Nie mogę być pokłócona z Ronnie. Nie możemy teraz zniszczyć naszych relacji. Może to złe, ale muszę zdobyć jeszcze większe zaufanie. Muszę wierzyć, że są ze mną bezpieczni. To okropne, wiem, lecz nic z tym nie zrobię. To gra, w którą niestety muszę grać. To jest po prostu prawdziwe życie.
Nie byłam pewna czy wejść do pokoju czy nie. Nawet jeśli bym teraz uciekła, to i tak nie ominie mnie rozmowa z Justinem. Będę mu musiała powiedzieć, że nie możemy być razem. Długo trwała nasza relacja miłosna. Czujecie ten sarkazm?
Niepewnie złapałam klamkę drzwi i otworzyłam je, cicho wchodząc do pokoju. Nie chciałam go obudzić.
-Możesz mi powiedzieć gdzie byłaś? - krzyknął. Jednak nie spał.
Westchnęłam. - Na spacerze. Spokojnie, nic mi nie jest.
- To dlaczego nie odbierałaś telefonu? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Nie słyszałam dzwonka. - skłamałam. - Justin, wyluzuj. Jak widzisz, jestem cała i zdrowa.
Szatyn podszedł i mnie przytuliłam. Chciał mnie pocałować w usta, jednak się odsunęłam. Muszę mu teraz wszystko powiedzieć.
- Co jest? - spytał.
Spojrzałam mu w oczy i poczułam ból w sercu. Zranię go. Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, lecz jeszcze nie teraz. Porozmawiam z nim rano.
- Nic. Chodźmy już spać. - nakazałam.
Chłopak wzruszył ramionami. Uwolnił mnie z uścisku i poszedł do łóżka. Nawet miejsce do spania mamy wspólne. Teraz żałuję, że zabrałam go do siebie do pokoju. Ułożyłam się na brzegu, spoglądając na panoramę miasta. Mimo że, była noc, miasto żyło. Można było usłyszeć hałasy taksówek i innych pojazdów. Nowy York nigdy nie śpi i chyba ja też nie zasnę. Starałam się przymknąć powieki, lecz to nic nie dawało. Sen nie nadchodził.
Zastanawiam się co powiem Justinowi. To wszystko jest jakoś popieprzone. Czy przeszłość będzie mnie cały prześladować? Jestem tak złym człowiekiem, że nigdy nie będę mogła być szczęśliwa? Karma niestety wraca i nie opuści mnie dopóki nie zapłacę za wszystkie swoje czyny. Czułam się z tym bezradna.
Zastanawia mnie to, jakby teraz wyglądało moje życie, gdybym nie wyrządziła takich złych rzeczy jak byłam mała. Czy zrobiłabym to później? Jakby wyglądała moja relacja z rodzicami? Czy poznałabym Justina?
Nie wiem. Nigdy nie zdobędę odpowiedzi na te pytania.
~*~
- Justin musimy porozmawiać. - szepnęłam siadając na łóżku.
Tak jak sądziłam - nie zasnęłam. Nie byłam wstanie zmrużyć oka. Byłam wyczerpana i niewyspana. Chciałam się ułożyć w moim łóżku, zacząć płakać i czekać, aż to się wszystko skończy. O ile ten koniec nadejdzie.
Justin usiadł obok mnie. - O czym? - spytał troskliwie.
Nie wiem od czego zacząć. Wzięłam głęboki wdech. Czułam jak cała się trzęsę.
- Justin nie możemy być razem. - zaczęłam powoli nie spoglądając nawet na chłopaka. - To nie wyjdzie. Nie mogę ranić mojej siostry, sam rozumiesz. Jesteście ze sobą, a ja nie mogę tego niszczyć.
Wstałam z łóżka i złapałam się za głowę. Justin się nie odzywał, jakby był nie obecny. - Proszę Justin powiedz coś. - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego. Szatyn cicho westchnął. - Wracajmy już do domu. - zabrał torby i wyszedł z pokoju.
To tyle z jego strony. Nawet nie wiem co mógłby mi powiedzieć. Czy go zraniłam? Sądzę, że tak. Sama siebie również zraniłam, lecz musi wiedzieć, że robię to dla naszego dobra. Tylko do pewnego momentu...
Zabrałam swoją torbę, zamknęłam drzwi i udałam się do recepcji dokonać wszelkich opłat oraz oddać kluczyk.
Na parkingu szukałam Justina, lecz go nie znalazłam. Przecież każdy przyjechał własnym autem.
Droga do domu była długa. Na ulicach były korki. Zatrzymując wóz na podjeździe naszego domu dostrzegłam, że nie ma jeszcze Justina. Gdzie on może się podziewać?
Nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim co się dzieje teraz w moim życiu. Czuje, że mnie to przerasta. Zostałam niewolnikiem własnego życia. Nigdy nie myślałam, że może być tak źle.
Nie chciałam wchodzić do domu, nie wiem co powie Ronnie. Czy nadal może być na mnie zła?
Czuje się jakbym cały czas śniła, że żyje w jakieś grze komputerowej, gdzie mam kilka żyć i za każdym błędem, które popełnię odnowię się i będę mogła zrobić wszystko inaczej, byle tylko wygrać. Tylko tak niestety nie jest. To również jet gra, lecz jest ona realna, prawdziwa, gdzie za każdy błąd zapłacę swoim życiem lub bliskich i nigdy ich nie zobaczę. To nie przeraża i zasmuca. Nie chcę tak źle skończyć, chcę w końcu być wolna i szczęśliwa.
W domu nie było nikogo. Miałam więc czas, by zacząć swoje "odkupienie". Odłożyłam szybko torby do swojego pokoju i wróciłam do kuchni. Postanowiłam przygotować obiad, a później przy nim przeprosić Ronnie za swoje zachowanie. Nie miałam pomysłu na obiad, a jedynie do głowy wpadła mi pizza, więc i na nią postawiłam. Przygotowując odpowiednie składniki zaczęłam gotować.
~*~
Usłyszałam głosy śmiejącej się Ronnie i Justina. Oznacza to, że byli gdzieś razem i chyba się pogodzili. Pizza już była prawie gotowa. Wymagała jeszcze kilku minutowego pieczenia w piekarniku. Mój fartuch i włosy były całe w mącę. Do kuchni wszedł Justin i Ronnie. Chyba nie spodziewali się takiego widoku.
Albo mnie.
-Hej. - przywitałam się z nimi cicho. - Głodni?
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, to mnie trochę skrępowało. - Pewnie. - odezwała się z uśmiechem Ronnie, który odwzajemniłam. Pizza była już gotowa, więc wyciągnęłam ją z piekarnika i ułożyłam na dużym talerzu. Na stole ustawiłam naczynia oraz sztućce. Następnie podałam pizzę.
Czułam się nie komfortowo. Nie jestem pewna, jak czuje się teraz Justin i czy Ronnie jest na mnie zła. Mam nadzieję, że tym gestem jakoś załagodzę, nasze stosunki, jednak i tak dziewczyna powinna usłyszeć ode mnie przeprosiny.
Jedliśmy w ciszy co jeszcze bardziej mnie stresowało. Mimo że, byłam cicho, to w mojej głowie słyszałam tysiące głosów. Układałam plan co powinnam powiedzieć, a czego nie. Zastanawia mnie to, czy Justin powiedział jej o tym, że był ze mną z Nowym Yorku. Jeśli by to zrobił, to na pewno nie siedzieli by tu razem, szczęśliwi. Postanowiłam iść na całość.
Ronnie. - zwróciłam się do niej, przez co dziewczyna spojrzała na mnie. - Przepraszam. Nie chciałam być taka z stosunku do ciebie. Wiele dla mnie robisz, a ja tego nie doceniłam. Jest mi przykro z tego powodu.
Poczułam łzy w oczach. Na prawdę było mi przykro. Nieświadomie ją ranię i nic nie robię, żeby to zmienić. Ronnie wstała i podeszła do mnie. Nie wiedziałam, co chce ona zrobić, więc również wstałam.
- Wybaczam ci. - powiedziała i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.
- A i jeszcze jedno. - odsunęłam się od niej. - Nic mnie nie łączy z Justinem. To tylko przyjaźń - nałożyłam nacisk na "tylko" i spojrzałam w jego stronę. Dostrzegłam w nim ból. Był zraniony i to przeze mnie.
- Potwierdzam- stwierdził gorzko.
-Wierzę wam. - Ronnie zachichotała. - Puśćmy wszystko w niepamięć, tak będzie najlepiej.
Każda z nas wróciła na swoje miejsca.
-Więc Katniss, co robiłaś w Nowym Yorku? - spytała mnie zaciekawiona.
Nie byłam pewna co mogę jej powiedzieć. Przez ten cały czas byłam z Justinem, a nie mogę jej powiedzieć prawdy.
- No wiesz. - zaczęłam leniwie. - Zwiedziłam część miasta, a wieczorem poszłam do klubu.
-Poznałaś tam kogoś fajnego? - była dociekliwa.
- Mhm pewnie. Mieszkają tam... mili ludzie. - niespodziewanie spojrzałam na Justina.
Jego mina mówiła sama za siebie. Nie zdradził jej prawdy. Chociaż o tyle dobrze.
- Wyglądasz na zmęczonego. - zwróciłam się do Justina.
- To prawda. - wtrąciła się Ronnie. - Miał ciężką noc u kolegi, stwierdził, że nie mógł spać. Tak bardzo go bolała nasza kłótnia.
Widzę, że Justin też jest dobrym kłamcą.
I to bardzo.
Uniosłam jedną brew do góry, przez co Justin się lekko zmieszał.
- To bardzo urocze z jego strony. - stwierdziłam.
Obudził się we mnie pewien stopień złości. Było to chore, żeby kłamać, że był u kolegi i tak bardzo cierpiał. Jednak w pewnym stopniu go rozumiem. Również kłamię, by nas chronić.
Ugh, to skomplikowane.
Późnym wieczorem zasiedliśmy w salonie grając w gry na konsoli. Pomimo tego, że cała nasza trójka się śmiała i dobrze bawiła, to wyczuwałam napięcie pomiędzy mną, a Justinem. To było nieuniknione, ale nie może trwać wiecznie. Wiem, że muszę porozmawiać z Justinem. Nie możemy być wiecznie na siebie obrażeni. Wtedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Ja otworze. - stwierdziła Ronnie śmiejąc się.
- Czy jest pani Katniss Gomez? - usłyszeliśmy męski głos, przez co od razu spojrzałam przerażona na Justina. On również przeczuwał coś złego.
Podeszłam do drzwi i się grzecznie przywitałam.
- Jesteśmy zmuszeni zabrać cię z powrotem do ośrodka.
- Niby dlaczego? - oburzyłam się.
- Dostaliśmy anonimowe zgłoszenie. Znalezione dwa martwe ciała w stawie w lesie. - odpowiedział mężczyzna.
- I co to ma ze mną wspólnego? - spytałam.
- Na czas dochodzenia zostaniesz tam zamknięta. Chcemy sprawdzić, czy ktoś w tym czasie zginie.
Jest już po mnie.
Zastanawiam się co powiem Justinowi. To wszystko jest jakoś popieprzone. Czy przeszłość będzie mnie cały prześladować? Jestem tak złym człowiekiem, że nigdy nie będę mogła być szczęśliwa? Karma niestety wraca i nie opuści mnie dopóki nie zapłacę za wszystkie swoje czyny. Czułam się z tym bezradna.
Zastanawia mnie to, jakby teraz wyglądało moje życie, gdybym nie wyrządziła takich złych rzeczy jak byłam mała. Czy zrobiłabym to później? Jakby wyglądała moja relacja z rodzicami? Czy poznałabym Justina?
Nie wiem. Nigdy nie zdobędę odpowiedzi na te pytania.
~*~
- Justin musimy porozmawiać. - szepnęłam siadając na łóżku.
Tak jak sądziłam - nie zasnęłam. Nie byłam wstanie zmrużyć oka. Byłam wyczerpana i niewyspana. Chciałam się ułożyć w moim łóżku, zacząć płakać i czekać, aż to się wszystko skończy. O ile ten koniec nadejdzie.
Justin usiadł obok mnie. - O czym? - spytał troskliwie.
Nie wiem od czego zacząć. Wzięłam głęboki wdech. Czułam jak cała się trzęsę.
- Justin nie możemy być razem. - zaczęłam powoli nie spoglądając nawet na chłopaka. - To nie wyjdzie. Nie mogę ranić mojej siostry, sam rozumiesz. Jesteście ze sobą, a ja nie mogę tego niszczyć.
Wstałam z łóżka i złapałam się za głowę. Justin się nie odzywał, jakby był nie obecny. - Proszę Justin powiedz coś. - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego. Szatyn cicho westchnął. - Wracajmy już do domu. - zabrał torby i wyszedł z pokoju.
To tyle z jego strony. Nawet nie wiem co mógłby mi powiedzieć. Czy go zraniłam? Sądzę, że tak. Sama siebie również zraniłam, lecz musi wiedzieć, że robię to dla naszego dobra. Tylko do pewnego momentu...
Zabrałam swoją torbę, zamknęłam drzwi i udałam się do recepcji dokonać wszelkich opłat oraz oddać kluczyk.
Na parkingu szukałam Justina, lecz go nie znalazłam. Przecież każdy przyjechał własnym autem.
Droga do domu była długa. Na ulicach były korki. Zatrzymując wóz na podjeździe naszego domu dostrzegłam, że nie ma jeszcze Justina. Gdzie on może się podziewać?
Nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim co się dzieje teraz w moim życiu. Czuje, że mnie to przerasta. Zostałam niewolnikiem własnego życia. Nigdy nie myślałam, że może być tak źle.
Nie chciałam wchodzić do domu, nie wiem co powie Ronnie. Czy nadal może być na mnie zła?
Czuje się jakbym cały czas śniła, że żyje w jakieś grze komputerowej, gdzie mam kilka żyć i za każdym błędem, które popełnię odnowię się i będę mogła zrobić wszystko inaczej, byle tylko wygrać. Tylko tak niestety nie jest. To również jet gra, lecz jest ona realna, prawdziwa, gdzie za każdy błąd zapłacę swoim życiem lub bliskich i nigdy ich nie zobaczę. To nie przeraża i zasmuca. Nie chcę tak źle skończyć, chcę w końcu być wolna i szczęśliwa.
W domu nie było nikogo. Miałam więc czas, by zacząć swoje "odkupienie". Odłożyłam szybko torby do swojego pokoju i wróciłam do kuchni. Postanowiłam przygotować obiad, a później przy nim przeprosić Ronnie za swoje zachowanie. Nie miałam pomysłu na obiad, a jedynie do głowy wpadła mi pizza, więc i na nią postawiłam. Przygotowując odpowiednie składniki zaczęłam gotować.
~*~
Usłyszałam głosy śmiejącej się Ronnie i Justina. Oznacza to, że byli gdzieś razem i chyba się pogodzili. Pizza już była prawie gotowa. Wymagała jeszcze kilku minutowego pieczenia w piekarniku. Mój fartuch i włosy były całe w mącę. Do kuchni wszedł Justin i Ronnie. Chyba nie spodziewali się takiego widoku.
Albo mnie.
-Hej. - przywitałam się z nimi cicho. - Głodni?
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, to mnie trochę skrępowało. - Pewnie. - odezwała się z uśmiechem Ronnie, który odwzajemniłam. Pizza była już gotowa, więc wyciągnęłam ją z piekarnika i ułożyłam na dużym talerzu. Na stole ustawiłam naczynia oraz sztućce. Następnie podałam pizzę.
Czułam się nie komfortowo. Nie jestem pewna, jak czuje się teraz Justin i czy Ronnie jest na mnie zła. Mam nadzieję, że tym gestem jakoś załagodzę, nasze stosunki, jednak i tak dziewczyna powinna usłyszeć ode mnie przeprosiny.
Jedliśmy w ciszy co jeszcze bardziej mnie stresowało. Mimo że, byłam cicho, to w mojej głowie słyszałam tysiące głosów. Układałam plan co powinnam powiedzieć, a czego nie. Zastanawia mnie to, czy Justin powiedział jej o tym, że był ze mną z Nowym Yorku. Jeśli by to zrobił, to na pewno nie siedzieli by tu razem, szczęśliwi. Postanowiłam iść na całość.
Ronnie. - zwróciłam się do niej, przez co dziewczyna spojrzała na mnie. - Przepraszam. Nie chciałam być taka z stosunku do ciebie. Wiele dla mnie robisz, a ja tego nie doceniłam. Jest mi przykro z tego powodu.
Poczułam łzy w oczach. Na prawdę było mi przykro. Nieświadomie ją ranię i nic nie robię, żeby to zmienić. Ronnie wstała i podeszła do mnie. Nie wiedziałam, co chce ona zrobić, więc również wstałam.
- Wybaczam ci. - powiedziała i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.
- A i jeszcze jedno. - odsunęłam się od niej. - Nic mnie nie łączy z Justinem. To tylko przyjaźń - nałożyłam nacisk na "tylko" i spojrzałam w jego stronę. Dostrzegłam w nim ból. Był zraniony i to przeze mnie.
- Potwierdzam- stwierdził gorzko.
-Wierzę wam. - Ronnie zachichotała. - Puśćmy wszystko w niepamięć, tak będzie najlepiej.
Każda z nas wróciła na swoje miejsca.
-Więc Katniss, co robiłaś w Nowym Yorku? - spytała mnie zaciekawiona.
Nie byłam pewna co mogę jej powiedzieć. Przez ten cały czas byłam z Justinem, a nie mogę jej powiedzieć prawdy.
- No wiesz. - zaczęłam leniwie. - Zwiedziłam część miasta, a wieczorem poszłam do klubu.
-Poznałaś tam kogoś fajnego? - była dociekliwa.
- Mhm pewnie. Mieszkają tam... mili ludzie. - niespodziewanie spojrzałam na Justina.
Jego mina mówiła sama za siebie. Nie zdradził jej prawdy. Chociaż o tyle dobrze.
- Wyglądasz na zmęczonego. - zwróciłam się do Justina.
- To prawda. - wtrąciła się Ronnie. - Miał ciężką noc u kolegi, stwierdził, że nie mógł spać. Tak bardzo go bolała nasza kłótnia.
Widzę, że Justin też jest dobrym kłamcą.
I to bardzo.
Uniosłam jedną brew do góry, przez co Justin się lekko zmieszał.
- To bardzo urocze z jego strony. - stwierdziłam.
Obudził się we mnie pewien stopień złości. Było to chore, żeby kłamać, że był u kolegi i tak bardzo cierpiał. Jednak w pewnym stopniu go rozumiem. Również kłamię, by nas chronić.
Ugh, to skomplikowane.
Późnym wieczorem zasiedliśmy w salonie grając w gry na konsoli. Pomimo tego, że cała nasza trójka się śmiała i dobrze bawiła, to wyczuwałam napięcie pomiędzy mną, a Justinem. To było nieuniknione, ale nie może trwać wiecznie. Wiem, że muszę porozmawiać z Justinem. Nie możemy być wiecznie na siebie obrażeni. Wtedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Ja otworze. - stwierdziła Ronnie śmiejąc się.
- Czy jest pani Katniss Gomez? - usłyszeliśmy męski głos, przez co od razu spojrzałam przerażona na Justina. On również przeczuwał coś złego.
Podeszłam do drzwi i się grzecznie przywitałam.
- Jesteśmy zmuszeni zabrać cię z powrotem do ośrodka.
- Niby dlaczego? - oburzyłam się.
- Dostaliśmy anonimowe zgłoszenie. Znalezione dwa martwe ciała w stawie w lesie. - odpowiedział mężczyzna.
- I co to ma ze mną wspólnego? - spytałam.
- Na czas dochodzenia zostaniesz tam zamknięta. Chcemy sprawdzić, czy ktoś w tym czasie zginie.
Jest już po mnie.
Od autorki: Hej hej hej! Rozdział jest fu, nie podoba mi się, no ale nie ważne.
Jak widzicie Katniss zostaje ponownie zabrana do psychiatryka. Jak myślicie co się wtedy wydarzy? Co będzie pomiędzy Katniss i Justinem i czy dziewczyna odważy się zabić siostrę i jej chłopaka. Propozycje piszcie w komentarzach.
25 KOMENTARZ=NOWY ROZDZIAŁ
przykro mi, że tak mało osób komentuje :(((
CUDOWNY czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńŚwietnyy <33 Coś czuję, że Justin zabije kogoś aby zmylić policjantów. Fajnie by było gdyby Justin i Katniss będą razem na prawdę . :)
OdpowiedzUsuńTak!! Nareszcie nowy rozdział i jest bardzo ciekawy... Nie myślałam że główna bohaterka znowu znajdzie się w psychiatryku.. Czekam na następny rozdzial
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę że Justin zabije kogoś zmylić policjantów.. SUPER ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJ BLOG. Tak myślę że fajny byłby z tego film. Ja po prostu żyje tym blogiem, w głowie wyobrazam sobie sceny. Szkoda że blog za niedługo się kończy... Proszę szybko kolejny rozdział bo zwariuje <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, jejkuuuu:(
OdpowiedzUsuńbiedna katniss, czekam na następny! :)
@ilysm_jb_smg
Mam taką myśl ze to Justin ich zawiadomił albo ten facet za to ze nie wykonala zadania nsjak swietne to jest ♥
OdpowiedzUsuńJustin! Czemu na nią doniósł?! Ugh .jzksjjxncnxnnxkxnxnxjxn to jest takie ugh alnxkanxknsoxnskncjx @16kidrauhl94
OdpowiedzUsuńjezu Juju pewnie kogoś zabije omg ; vvv czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3
OdpowiedzUsuń~@thegingercake
jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy :) czekam na następny xx @xiickey
OdpowiedzUsuń*o* nie jestem w stanie wydusić słowa xD nie no boski ♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!! Czekam na NEXT!
OdpowiedzUsuńJEJ, ŚWIETNY.... Jestem Twoją fanka
OdpowiedzUsuńMega! ~SelenaLove
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się nastepnego rozdziału, oby był jak najszybciej ;) ~ @SelAndJussForever
OdpowiedzUsuńale ten blog i rozdzial są genialne smdbyzjgfhbjmkzfczvsbj i BOŻE CO SIE STANIE Z KATNISS
OdpowiedzUsuńBŁAGAM NA KOLACH DAJ SZYBKO NEXT !!! PLISSSSSS !!! <3 XD
ZAJEBISTY!! Ciekaw co zrobi Katniss
OdpowiedzUsuńPs. Daj jak najszybciej kolejny rozdział ;)
THIS BLOG IS THE BEST!!
OdpowiedzUsuńNieee! Tylko nie to! Czemu Katniss znowu wyląduje w psychiatryku? Nie wiedziałam że to tak będzie... nie mogę się doczekać następnego rozdziału / Sel
OdpowiedzUsuńCUDNE ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego ;)
DAJ SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ! Kocham Twojego bloga i pamiętaj, że zawsze będę go czytać!!
OdpowiedzUsuńCzytam ten rozdział i uważam że jest BOSKI!! Jestem tu nową i zaciekawił mnie Twój blog. Muszę nadrobić aż 10 rozdziałów, na razie jestem ciemna i nie wiem o co chodzi po przeczytaniu tego rozdziału. Temat bloga jest bardzo ciekawy i to że Selenka jest w nim.... to sprawia że jest ciekawy... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBiedna Katniss :C Myślę że Justin Ja uratuje zabijając kogos by zmylić policjantów.. PROSIMY SZYBKO NEXT <3
OdpowiedzUsuńszybko next ♥♥♥ szkoda mi Katniss
OdpowiedzUsuńProsimy NEXT <3 :-P TO JEST YHE BEST!
OdpowiedzUsuńświetny :) @GomezDylan26
OdpowiedzUsuńTo najlepszy blog jaki w życiu czytalam.. JA CHCE JUZ NEXT!!
OdpowiedzUsuńPłaczę :'( bo Katniss w psychiatryku... Myślałam, że dziewczyna w końcu będzie mieć spokoj... Czekam na NEXT!!
OdpowiedzUsuń