Strony

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 1


-Katniss Gomez proszona na salę!- usłyszałam znajomy głos sędzi.
Drzwi rozchyliły się i zostałam wciągnięta na salę przez dwóch strażników. Przeszłam przez bramkę i stanęłam przy ławie. 

-Katniss, zostałaś tu wezwana w świadomych względów. - zwrócił się do mnie. - Panna Gomez, znacznie poprawiła swoje zachowanie, więc nasz ośrodek daje jej szansę.
Zostanie warunkowo zwolniona i trafi do swojej siostry, panny Grande. - wskazał na kobietę, w kręconych jasno brązowych lokach. 

Ostatni raz widziałam ją... 9 lat temu. W chwili zamknięcia mnie w szpitalu. Znacznie się zmieniła. Zastanawia mnie także fakt zmienionego nazwiska. Sędzia przerwał moje przemyślenia, wygłaszając do mnie mowę.

-Katniss, pamiętaj, że dajemy ci szansę. Jeśli przez pół roku uda ci się przeżyć spokojnie, ostatecznie zostaniesz wypisana z naszego ośrodka przez co będziesz się mogła cieszyć wolnością. Zostanie ci także przydzielony pracownik, który będzie cię codziennie odwiedzał w różnych porach dnia i będzie monitorował twoje zachowanie.- posłał mi najsztuczniejszy uśmiech jaki mógł.

Dobrze wiedziałam, że oni chcieli się mnie stąd pozbyć. Nienawidzili mnie, a ja ich. Wystarczyło zagrać przez kilka miesięcy grzeczną dziewczynkę, a oni naiwni od razu to łykali. Dzięki temu, w części będę wolna i mam dużą możliwość dokończenia kilku spraw z dzieciństwa.

- Ogłaszam sprawę za zamkniętą! - wypowiedział i na sali rozległ się charakterystyczny dźwięk młotka odbitego o stół. Ludzie zaczęli się rozchodzić w mnie zaprowadzono do mojego pokoju.

Pokój jak pokój. Starano się, żeby to wyglądało dosyć naturalnie, jednak zawsze czułam się tu źle. Kraty na oknach i rozsuwane okienka w drzwiach zawsze kojarzyły mi się z więzieniem. I ten o to szpital w pewnym stopniu nim był. Nie bez powodu mnie by tu zamknięto za zamordowanie siedmiu osób. Od zawsze byłam sama, nawet tutaj. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać, bo się mnie bał. Dobrze wiedzieli ile jest we mnie gniewu. Każde ich złe słowo bądź ruch narażało ich życie na niebezpieczeństwo.

Powolnie podeszłam do dużej szafy i otworzyłam ją. Z dołu wyciągnęłam małą dziecięcą torbę. To właśnie w niej miałam spakowane swoje ubranka w dniu, w którym tutaj przybyłam. Przez cały ten okres rosłam i wyrosłam z tych ubrań i zostałam zmuszona do noszenia specjalnych kombinezonów. Jedynie na rozprawy miałam przygotowaną czarną prostą sukienkę, od dyrektorki ośrodka. 

Wrzuciłam do torby różne przedmioty jakie tutaj miałam przy sobie. Poprawiłam łóżko i usiadłam na krześle czekając na przybycie mojej siostry oraz dyrektora z moim opiekunem. Domyślam się,  ze Ronnie nie chce mnie przyjąć, tak samo ja, nie chciałam u niej mieszkać. Wystawiła mnie. W ogóle się ze mną nie kontaktowała. Przez te dziewięć lat, była cisza i teraz nagle jesteśmy skazane na siebie. Zastanawia mnie często fakt, co by było gdybym ją zabiła w tę noc, kiedy zabiłam rodziców. Ale nie mogłam tego zrobić. Nigdy nie chciałam jej robić krzywdy. Nie raniła mnie, a mój proces był łatwy. Ten kto mnie ranił, był zabity.
Czasami były dni, gdzie byłam na nią zła, lecz często stawała w mojej obronie. Ostatecznie sprawiło to, że zniknęła z mojej "listy" osób, które zabije.

Drzwi otworzyły się i do pokoju weszła moja siostra. Spojrzałam w jej oczy i widać było, że się mnie boi. Jej źrenice były znacznie powiększone, przez co jej stan był dziwny. Ocknęła się i posłała mi zimny uśmiech, który mimowolnie odwzajemniłam.

- Gratulujemy, jesteś wolna Katniss. - podeszła do mnie dyrektorka i uścisnęła dłoń. - To jest Effie. Będzie monitorowała to jak się zachowujesz. - wskazała na wysoką blondynkę. Przywitałyśmy się ze sobą. -

- Chodź pojedziemy już do domu. - odezwała się Ronnie, przez co moja głowa szybko skierowała się w jej stronę.
- Tak, masz chyba rację. - skinęłam głową i wyszłyśmy z pokoju.

Siedząc już w aucie, ostatni raz spojrzałam na ośrodek. Szczerze, nie będę za nim tęsknić. Jest tam źle, nawet bardzo źle i nie chcę tam wracać. Ronnie odpaliła auto i ruszyłyśmy. Pewnie każda z nas nie wiedziała co ma w tej chwili powiedzieć. Jechałyśmy drogą zalesioną z dwóch stron. Wyjazd z ośrodka był długi i zajął nam trochę czasu. Chciałam zagłuszyć ciszę.

-Ymm mogę? - wskazałam ręką na radio samochodowe.

-Tak, jasne. - Ronnie skinęłam głową.

Włączyłam radio i zaczęłam szukać jakieś sensownej stacji. Po znalezieniu odpowiedniej stacji oparłam się o fotel i wypuściłam powietrze z ust. Mimo że, muzyka rozbrzmiewała w aucie to i tak czułam się skrępowana. Postanowiłam temu zapobiedz. I tak czekała nas rozmowa.

-Ronnie słuchaj. Wiem, że ci z tym wszystkim źle. Mi również jest źle. Ta cała sprawa nie wydaje się łatwa. Pewnie dziwnie jest żyć z myślą, że pod twoim dachem będzie teraz mieszkała morderczyni, ale to się zmieniło. Nie możesz mnie ciągle winić za śmierć rodziców. Dobrze wiesz, że byłam.... że jestem chora, ale będę się teraz starać i obiecuje, że nie zrobię ci krzywdy. Nie mogłabym... - poczułam nagłą potrzebę rozpłakania się i wtulenia się w nią. Przez ten cały czas nikt nie okazywał mi uczuć i przez te moje słowa poczułam coś nie określonego, coś czego nigdy nie czułam.

Ronnie wypuściła powietrze z ust i spojrzała na mnie, jednak szybko przerzuciła wzrok na drogę asfaltową, na którą właśnie wjechałyśmy.
- Katniss wiem o tym. Możliwe, że też źle postąpiłam. Powinnam się tobą interesować, a nie zostawić samą. Też popełniłam wiele błędów. Nie żyje przeszłością. Boli mnie jedynie fakt, że rodzice nie żyją, a ja nie mogłam ciebie powstrzymać. Mogłabym chociaż uratować mamę. Jednak w tamtej chwili poczułam wielki strach i nic nie potrafiłam zrobić.

Uroniłam łzę. Właśnie ja. Osoba, która zabiła ludzi, nie rozczulałam się nad sobą. Nie czułam żadnej winy, nic. To właśnie teraz nagle uczucia we mnie powstały i przedostały się na zewnątrz. Pośpiesznie otarłam łzę.

-Damy razem radę. - uśmiechnęłam się. Ronnie także się uśmiechnęła.
Możliwe, że jest szansa, żeby te chłodne kontakty zmieniły się w miłe siostrzane relacje.

~*~

-Katniss witaj w domu. - Ronnie zaparkowała auto przed dużym domem.

-Wow, ty tu mieszkasz? - byłam pod wielkim zdziwieniem. Wyszłam z auta i rozglądnęłam się. Okolica była nawet przyjazna. Dom stał przy lesie. Tak jak mój dawniejszy, a jeśli jest to ten sam dom i miasto, tylko nic nie pamiętam?

Siostra zaśmiała się. - No tak jakoś wyszło.

- Ale.. - zaczęłam niepewnie.

-Nie, to nie jest nasz poprzedni dom, jeśli o tym myślisz. - przerwała mi. - Także, jesteśmy w innym mieście. Widzisz, po śmierci rodziców zostałam przeniesiona do cioci Sam. Ale i ja i ona nie mogłyśmy wytrzymać spojrzeń ludzi z Castle City, więc przeprowadziłyśmy się do Armindown. To właśnie tutaj zaczęłam nowe życie, a nawet poznałam swojego obecnego chłopaka.

-To ty masz chłopaka? - zaśmiałam się.

-Sądziłaś, że całe życie będę samotna?

-Masz w sumie rację. - burknęłam pod nosem.

-Chodź pokaże ci dom. - Ronnie zamknęłam auto w garażu i poszłyśmy po schodach na górę. Otworzyła drzwi frontowe, a moim oczom ukazało się jasne, przestrzenne mieszkanie. Weszłyśmy do środka.

- No więc tutaj jest duże pomieszczenie dzienne. Jest tutaj kuchnia, salon i jednocześnie jadalnia. - Pokój był rozjaśniony przez wielkie okna, z których można podziwiać okolice i las.

- Nie boisz się, że ktoś cię tak podgląduje? - zdziwiłam się.

-Nie, jest to lustro weneckie, więc jestem spokojna. - zachichotała.

Następnie zwiedziłam gabinet, łazienkę i jej pokój.

- A na koniec twój pokój! - otworzyła drzwi i ukazał mi się piękny pokój.

- Zrobiłaś go dla mnie?

Ronnie skinęła głową. - Masz specjalnie przygotowaną nową garderobę. Nie wiem czy będzie w twoim guście.

- Serio? - zakpiłam. - W szpitalu nosiłam tylko kombinezon, więc jestem pewna, że stroje mi się spodobają.

Rozsunęłam drzwi i weszłam do mini garderoby, przejrzałam szybko ubrania, ale już zrobiły na mnie wielkie wrażenie.

-Ubrania są śliczne, dziękuję. - zagruchałam radośnie.

Pokój był duży. Miałam także swój własny balkon z widokiem na las. Bardzo cieszył mnie ten fakt. W pomieszczeniu znajdowało się także biurko, skórzany fotel i najważniejsze - wygodne, ogromne łóżko.

- Nie wierze, że zrobiłaś to wszystko dla mnie.

- To uwierz! - zaśmiała się. - Ale mam coś jeszcze dla ciebie.

Spojrzałam na nią zdziwiona. Ronnie podeszła do komódki i wyciągnęła z niej małe pudełeczko.

-Sądzę,  że teraz ci się on przyda. - wręczyła mi ładne opakowane pudełko. Otworzyłam je. Prezentem okazał się telefon.

- O rany! - pisnęłam. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam. - Nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę.

- Nie ma za co. Możesz iść się teraz odświeżyć i się przebrać a ja przygotuje dla nas obiad.

-Jasne.


~*~

Kąpiel i zmiana ubrań zajęła mi około godziny. Gotowa i odświeżona zeszłam na dół do Ronnie. W kuchni unosiły się piękne zapachy.

- O! Dobrze, że już jesteś. Właśnie chciałam się wołać na obiad. Możesz nakryć?

Podeszłam do lady i zabrałam sztućce oraz naczynia.

- 3 talerze? - spytałam zdziwiona.

- No tak. Ty, ja i mój chłopak.

-To wy razem mieszkacie?

W tym samym momencie do salonu wszedł chyba najprzystojniejszy chłopak na ziemi.

- Katniss, poznaj mojego chłopaka Justina.




Od autorki: Cześć. Macie już pierwszy rozdział! Jest krótki, ale chciałam go dzisiaj szybko skończyć, gdyż w tym tygodniu mam próbne egzaminy i dużo nauki ;o Myślałam, też nad tym, żeby rozdziały były krótkie, ale pojawiały się regularnie? Co wy na to? Za błędy przepraszam, bo nie sprawdziłam. Proszę zostawcie komentarz, bo to jest znak dla mnie, że czytacie to i szanujecie moją pracę, bo szczerze inaczej mogę wykorzystać ten czas.

O fabułę się nie martwcie, to dopiero początek, akcja się rozwinie i już niedługo padnie pierwsza ofiara naszej Katniss :)

Do następnego kochani :) 

13 komentarzy:

  1. zajebisty rozdział. czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na wiecej! :D @SuperSkarpety

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny<3
    Ciekawe, kto będzie tą pierwszą ofiarą ;D
    @ohmydirtyharry

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG OMG OMG OMG OMG. KOCHAM CIĘ. MOGĄ BYĆ KRÓTKIE DŁUGIE BYLE CZĘSTO. OANSBBZJSBANNSKSMSBDJNSJZ . @16kidrauhl94

    OdpowiedzUsuń
  5. mogą być krótkie, tylko żeby były często dodawane :D już kocham tego bloga:) @selinux

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, tylko radzę ci trochę popracować nad ortografią i interpunkcją , bo pojawiają się błędy. Ale poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń. Czekam, aż wszystko się rozwinie. :)
    http://she-is-a-riddle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba są już poprawione. Błędy takie wynikły, ponieważ pisałam to szybko + mam lekkie problemy z ortografią i interpunkcją, dlatego też zaczełam znowu pisać bloga,ale dziękuje kochanie za cenną uwagę i będę się starać, aby błędy te nie występowały xx

      Usuń
  7. Świetny rozdział, bardzo ciekawy, już nie mogę doczekać się następnego.
    Znalazło się parę błędów, ale mimo to czyta się dobrze i płynnie :)
    @mrrNialler

    OdpowiedzUsuń
  8. Woah…sama nie wiem od czego zacząć.
    To może od tego, że ludzie z ośrodka na prawdę chcieli się pozbyć Kathniss, albo są ślepi.
    Jednak, cieszy mnie fakt że Kath przeszła ochota na zabicie siostry. I to piękne, że w ciągu kilku minut zaczęła się tłumaczyć siostrze i ją zapewniła o tym że nic jej bie zrobi a nawet uroniła łzę :')
    Myślę że ich stosunki się jeszcze ocieplą.
    Awhh…to słodkie że Ronnie przygotowała pokój dla Kath :3
    Mmmm…Justin *-*
    Jezu ten rozdział tak wspaniale zaczyna tego bloga, wprowadza nas w jego głębię, i wogóle jest taki wspaniały i cudowny *0*
    Czekam na kolejny :3
    @Nialls_Potatohh :)xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Mogą być krótkie tylko dodawaj szybko :) Czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG JASDHOASIUGSOUIGF CUDOWNY <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że ktoś tu jest fanką Igrzysk Śmierci ;D

    OdpowiedzUsuń