Justin stał przede mną. Każdy z nas trzymał w dłoniach przyrząd do samoobrony. Ten huk najprawdopodobniej pochodził z piwnicy. Poruszaliśmy się bezszelestnie. Otworzyliśmy drzwi prowadzące do ciemnego, chłodnego pomieszczenia. Ze schodów Justin zabrał latarkę. Nie jesteśmy pewni czy ktoś tu jest czy nie, więc cały czas zachowywaliśmy ostrożność. Szatyn uruchomił latarkę i weszliśmy w głąb piwnicy. Nie znaleźliśmy tutaj żadnego śladu obecności człowieka.
-To dziwne. - odezwałam się pierwsza. -Skoro nie było tu nikogo, to jak i co wybuchło?
Justin zaśmiał się i uklęknął. - Podejrzewam, że nic nie wybuchło tylko spadła zwykła szklana lampa.
Moje usta rozszerzyły się ze zdziwienia. Sądziliśmy, że ktoś jest w domu i chce nas zabić. Taką cudowną chwilę przerwała nam zwykła lampa. - Ale musiała jakimś sposobem przewrócić się, prawda? Lampy same z siebie się nie przewracają! - wrzasnęłam.
Nagle poczułam jak coś przeszło pomiędzy nogami. Coś bardzo szybkiego i włochatego. Krzyknęłam przeraźliwie i odskoczyłam na bok.
Chłopak cały czas się śmiał, ale tym razem ze mnie. -Co? - spytałam oburzona jego zachowaniem.
-Podejrzewam, że to on jest sprawcą tego huku. -Podszedł do szafki, spod której wyciągnął ciemnego kotka. Zwierzę było chyba przerażone moim krzykiem.
Zaczęłam się śmiać. - Nie wierzę. Przestraszyłam się zwykłego małego kotka. -Justin podszedł do mnie i podał mi go na ręce. - Cześć łobuziaku! - przywitałam się z nim zmienionym, słodkim głosem. - Jak tu się znalazłeś?
-Możliwe, że wszedł tutaj przez te małe okno. -wskazał na nie.
-Otwierałeś je? Bo ja na pewno nie.
Potrząsnął głową. -Nie przypominam sobie. - westchnął. - No dobra, chodźmy już na górę.
Ten kotek był naprawdę uroczy, ale byłam zła, że przerwał nam wszystko i nie wiem kiedy taka sytuacja się powtórzy. Wyszliśmy z piwnicy i poszliśmy do salonu. Razem z Justinem postanowiliśmy wypuścić tego kota. Nie potrzebujemy na tę chwilę zwierząt w domu, nie bylibyśmy w stanie się nim zaopiekować.
Telefon Justina rozbrzmiał z salonie. Chłopak chwycił za komórkę i wyszedł z nią na korytarz. Po kilku minutach wrócił do mnie.
-Coś się stało? -spytałam widząc jego dziwny wyraz twarzy.
-Tak. To znaczy nie. - poprawił się szybko. - Chodzi o to, że dzwonili do mnie moi kumple i chcieli mnie gdzieś wyciągnąć.
-I?
-I odmówiłem. - westchnął.
-Co? - wrzasnęłam. -Dlaczego?
-Bo nie chcę cię zostawić samej.
~*~
Po długiej rozmowie namówiłam Justina, by wyszedł z przyjaciółmi się zabawić. Należy mu się to. Odkąd zamieszkałam z nim i Ronnie całą uwagę zwrócił na nią, a od niedawna na mnie. Justin od początku stara się mi pomóc przebrnąć przez wszystko i żebym nie zwariowała.
Związałam włosy z wysoki koński ogon, przygotowałam sobie miskę z popcornem i zasiadłam przed telewizorem. Chciałam znaleźć jakiś ciekawi film i udało mi się. Była to jakaś komedia. Włączyłam film w połowie jego trwania, ale szybko załapałam o co chodzi i kto kim jest.
To był czas dla mnie. Czas spokoju. Relaksowałam się do momentu, w który usłyszałam pukanie do drzwi. Westchnęłam ciężko, odłożyłam miskę na stół i podeszłam do drzwi, ocierając dłonie o spodnie, które całe były w soli od przekąski. Przekręciłam kluczykiem w zamku i otworzyłam drzwi. Zdziwiłam się na jej widok.
-Ronnie? Co ty tutaj robisz?
- Z tego co wiem, to mój dom. - odpyskowała opryskliwie.
Nie proszona weszła do środka. Nie pozostało mi nic innego, jak zamknięcie drzwi. Ronnie nie przypominała dawnej siebie. Zmieniła swój strój. Wcześniej nosiła wszelkie sukienki w kwiaty, szpilki. Miała typowy styl młodej eleganckiej kobiety. Teraz przyszła do mnie w czymś ciemnym. Był to strój podobny do tych, które miałam podczas zadań w Miami. Jej szalone jasne loki zniknęły. Przyciemniła je i wyprostowała. Zmierzyłam ją od butów po głowę. Na jej ramieniu zauważyłam coś ciekawego.
- Ty masz tatuaż? Od kiedy? - spytałam grzecznie.
-To nie twój interes. - warknęła.
Zmieniła się. Zdecydowanie. Nie poznawałam jej. W ciągu dwóch tygodni zmieniła swój strój charakter, wygląd. Sprawiała wrażenie innej osoby. Jakby nie była już tą samą Ronnie. Dziewczyna rozglądała się po pokoju. Spojrzała na mnie i zapytała: - Gdzie Justin?
Odpowiedziałam jej, że wyszedł z kolegami. Nie spodobało jej się ta odpowiedź. Usiadłam na sobie, na której siedziałam już wcześniej, zanim przyszła Ronnie.
- Muszę z nim porozmawiać. - odparła po dłuższej niekomfortowej ciszy. - Mam do omówienia kilka spraw na temat naszego związku.
Cholera ona chyba nie wie, że to teraz ja jestem z Justinem... Ale on przecież twierdził, że nie są już razem i to jest zakończona sprawa.
-Zaczekaj...- wstałam z kanapy. - Justin mówił mi, że to koniec.
Ronnie zaśmiała się ironicznie. - Może to koniec dla niego, ale nie dla mnie. Nie odpuszczę go tak szybko. Niech nawet nie próbuje podbić do żadnej suki, bo ją zabije.
Zrobiło mi się słabo. To ja jestem z Justinem. To ja jestem teraz tą suką. To mnie mogłaby teraz zabić Ronnie. Wyznanie prawdy jest nie stosowne w tym przypadku. Poczułam zimne poty. Szybko mrugałam powiekami i było mi gorąco.
Podeszłam do lady kuchennej, na której stał dzban z wodą. Nalałam pełną szklankę i wielkimi łykami opróżniłam ją. Wtedy usłyszałam za sobą głosy. Znajome, bo należały do mnie i Justina. Odwróciła się i to co zobaczyłam całkowicie mnie zszokowało. Na ekranie telewizora był wyświetlany film z ukrytej kamery w pokoju, w którym omal nie doszło do stosunku. Widziałam, jak obmacywałam się z Justinem. Otworzyłam buzię i stałam jak kołek. Nie spostrzegłam się kiedy Ronnie znalazła się obok mnie i uderzyła mnie w twarz. Krzyknęłam i upadłam na podłogę. Złapałam się za piekący policzek.
-Ty szmato. - wrzasnęła i rzuciła się na mnie z pięściami. Starała się mnie uderzyć, ale cały czas chybiła. Doszło do szarpaniny, gdzie każdej zależało na zranieniu drugiej. Krzyczałyśmy z całej siły. - Własna siostra. - wycedziła przez zęby.
Uwolniłam się od Ronnie i spod stołu zdążyłam wyciągnąć broń, którą wycelowałam prosto w dziewczynę. Siostra stanęła w miejscu.
- Wyjdź. - warknęłam. - Wyjdź, bo nie zawaham się jej użyć! - krzyczałam.
Ronnie wyprostowała się i spojrzała chłodno. - Kat, to jeszcze nie koniec. Zobaczysz co cię czeka, a ja... ja cię tylko ostrzegam. - powiedziała i wyszła z domu. Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się powietrzem. Położyłam się na podłodze i starałam się uspokoić. W chwili wyjścia Ronnie z domu, film się wyłączył.
Muszę znaleźć wszystkie kamery i wszelkie podsłuchy. To było zaplanowane. Wiem, że to sprawka Jordana. Dobrze wiedział, że Ronnie do mnie przyjdzie, albo... Ronnie z nim współpracuje.
Pośpiesznie wstałam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na podłoże leżała roztrzaskana waza oraz dzban z wodą. Dwa krzesła od stołu zostały przewrócone.
Jak my to zrobiłyśmy szarpiąc się tylko?
Nie chciałam zwlekać i zabrałam się za sprzątanie. Zmiotłam szkło, wytarłam podłogi, ułożyłam krzesła i zabrałam się za szukanie kamer. Pierwszą znalazłam z pokoju Justina. Znalazłam tam również trzy inne. W całym domu znalazłam ich około dwudziestu, a został jeszcze mój pokój. Tam było najwięcej, bo około siedmiu. Są bardzo małe i mają mały zasięg. Dlatego było ich tak wiele i nie było ich wcale widać. Boję się, że jest ich więcej, a ja po prostu ich nie mogłam znaleźć.
Nie mogę już tu dłużej mieszkać. Doskonale wiem, że Justin nie zostanie tutaj sam, więc jego również zaczęłam pakować. Możemy przenieść się do jakiegoś hotelu. Dobrze, że wypłaciłam wszystkie pieniądze z konta. Do walizek spakowałam większość naszych ubrań, kosmetyków i potrzebnego sprzętu. Nie zapomniałam również o broni. Mam przeczucie, że coś nadchodzi. Coś, co wszystko zmieni.
Zamknęłam szczelnie dom, torby wrzuciłam do bagażnika i na tylne siedzenia. Zadzwoniłam do Justina z prośbą by do mnie wrócił. Czułam się źle, że zepsułam wieczór Justina. Sama go do tego namawiałam, a teraz znowu sama go przywołuje do siebie.
Po piętnastu minutach Justin zjawił się pod domem. Wsiadł w moje auto i ruszyliśmy.
Skrótowo opowiedziałam co się wydarzyło, omijając kilka faktów. Postanowiliśmy zatrzymać się ponownie w NY ale tym razem wybierzemy skromniejszy hotel. Całą drogę przejechaliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało mi to. Był to nasz czas do refleksji, jednak zbyt dużo nie myślałam. Postanowiłam skupić się na drodze.
Zatrzymaliśmy się przy niewielkim hotelu na obrzeżach miasta. Z zewnątrz wydawał się przyjemny. Chciałam już wysiadać kiedy Justin złapał mnie za rękę.
- O co chodzi? - zapytałam monotonnym głosem.
-Wszystko w porządku? -zmarszczył brwi. - Martwię się.
-Och, nie ma czym. - zironizowałam i uśmiechnęłam się fałszywie. Chciałam już wyjść z auta, gdy chłopak ponownie złapał mnie za rękę.
-Co? - wrzasnęłam zdenerwowana. Justin chyba się przeraził mojej reakcji. Pośpiesznie zmienił wyraz twarzy i starał się być łagodny. Zbliżył swoje usta do mojego ucha.
-Kocham cię. - wyszeptał i złożył pocałunek na moim policzku
Chciałam odpowiedzieć, że ja też go kocham, ale nagle przed moimi oczyma pojawił się widok tego wszystkiego co wydarzyło się dziś kilka godzin temu.
-Ronnie sądzi, że nadal jesteście parą. - palnęłam bez zastanowienia.
Justin odsunął się ode mnie i cicho westchnął. - Poważnie?
Mruknęłam złośliwie. - Dlaczego mnie okłamałeś?
-Nie okłamałem! -wrzasnął przeraźliwie. - Nie moja wina, że ona jest szurnięta!
-Justin! - pisnęłam. - Masz zamiar coś z tym zrobić?
-Oczywiście, że nie.
Gdyby ktoś trzeci patrzył na naszą kłótnię, uznałby ją za zabawną. W pewnym stopniu taka właśnie była. Nie krzyczeliśmy na siebie ze złości. To był inny rodzaj kłótni. Rodzaj komediowej sprzeczki z filmu.
- W takim razie dziś śpisz sam w pokoju... dupku. - dodałam złośliwie. Zachichotałam po cichu.
-Kochanie. - mruknął Justin. - Nie rób mi tego.
-Ależ zrobię. - krzyknęłam radośnie i wysiadłam z auta. Zaraz przy moim boku zjawił się Justin. - Wiesz, też muszę ci coś powiedzieć. - dodałam poważniejszą miną. Szatyn przybrał kamienną twarz. Zbliżyłam się do jego ucha muskając oddechem jego skórę.
- Ja też cię kocham. - cicho wyszeptałam i pocałowałam go w policzek.
Od autora: Noooo to ten rozdział jest totalną klapą poważnie.Spodobał wam się ten """słodki"" moment naszej parki? Jeśli tak, to świetnie. Ja też będę szczęśliwa.
Cały czas twierdziłam, że bedzie 30 rozdziałów + epilog. ale wielkie IDK może będzie krótsze. Zależy to wszystko od mojej pieprzonej kreatywności :(((
Mamy wakacje. Bawcie się, szalejcie ale uważajcie na siebie, dobrze?
Kooocham Was bardzo. Dziękuje za ponad 16k wyświetleń.
Trzymajcie kciuki, żeby przyjęli mnie do szkoły, w czwartek się dowiem :(
wszelkie pytania kierujcie na aska, chętnię wam coś opowiem o opowiadaniu o pomysłach i etc
LINK
No to chyba tyle. Jak zwykle się rozpisałam haha
KOMENTUJCIE!