Panika zjadła mnie dosłownie. Bałam się tego, że policja mnie złapie i będę skończona. Pośpiesznie zaczęłam pakować ubrania do walizki. Justin zadawał mi tysiąc pytań na minutę, ale całkowicie go ignorowałam. Nie miałam czasu na wytłumaczenie.
-Proszę pomóż mi to spakować. - wyszeptałam nerwowo. Justin westchnął i wziął się za pakowanie walizek.
Kwadrans. Tyle zajęło nam spakowanie się i zjechanie windą na dół. W holu musiałam udawać, że nic się nie stało. Z uśmiechem na twarzy podeszłam do lady, by załatwić wszelkie formalności.
Recepcjonistka ostrzegła nas przed grasującym w Miami mordercą.
Szkoda, że nie wie, że tym mordercą jestem ja.
-Daj mi kluczyki.- usłyszałam za sobą głos Justina.
-Hm? - spojrzałam na niego. W pierwszej chwili nie doszło do mnie to co mówi. - A tak, kluczyki, proszę. - wręczyłam mu pęk kluczy. - Dlaczego chcesz prowadzić?
-Widzę, że jesteś zdenerwowana i w chwili, gdy będziesz mi wszystko opowiadać...- westchnął drapiąc się po karku- Wolę żebyś siedziała na miejscu pasażera.
Jęknęłam. - Uh.. Jeśli chcesz. - Wrzuciliśmy walizki na tylne siedzenia i wsiedliśmy do auta.
To tyle z moich wakacji w Miami.
~*~
Opowiadając Justinowi całą historię trzęsłam się nieubłaganie. Oczywiście nie obeszło się bez krzyków na mnie, ale na końcu wydawał się spokojny i zmartwiony. Ominęłam oczywiście moment, w którym to właśnie jego miałam zabić. Wkręciłam mu bajeczkę o dziewczynie, która miała być moją ofiarą, ale nie byłam w stanie jej zabić.
Nienawidzę siebie. Za te wszystkie kłamstwa, oszustwa, ucieczki. Wiem, że nadejdzie dzień, w którym Justin lub Ronnie dowiedzą się mrocznej prawdy, którą ukrywam przed nimi od początku.
Boje się tego dnia, bo wiem, że stracę wszystko na czym mi zależy.
Będę skończona.
Nic nie będzie miało dla mnie znaczenia.
Miami opuściliśmy bez żadnych problemów. Nigdzie jeszcze nie znaleźliśmy policji. Oparłam głowę o szybę auta i wpatrywałam się w ciemność przede mną.
Była noc. Na autostradzie mijaliśmy kilka aut, lecz ruch nie był tak duży.
Byłam zmęczona, że w pewnym momencie zamknęłam oczy i zasnęłam.
~*~
Przebudził mnie dźwięk mojego telefonu.
- O nie. - szepnęłam, gdy zobaczyłam kto dzwoni.
-Kto to? -spytał Justin.
Nie odpowiedziałam mu na pytanie, tylko odebrałam połączenie.
-Czego? - mruknęłam niegrzecznie.
-Świetne zagranie Kat, całe Miami mówi o tobie, a niedługo będziesz poszukiwana w całym kraju. Szkoda, że nie zabiłaś tej osoby, którą było trzeba.
-Wiedziałeś, że tego nie zrobię. - mruknęłam i skuliłam się na fotelu. - Nie teraz. Proszę.
Jordan zaśmiał się okrutnie. -Obietnica to obietnica, a ty jej nie dotrzymałaś. Uważaj, niedługo spotka cię kara.
Połączenie zostało zakończone. Poczułam frustrację. Krzyknęłam na całe auto i rzuciłam telefonem o podłogę.
-Hej! - zawołał Justin. - Co się dzieje?
-Nic. Daj mi już spokój.
Teraz jest już po mnie.
~*~
Leżałam w końcu w swoim łóżku. Starannie myślałam co robić dalej, lecz nic mi nie przychodziło do głowy. Poddać się? Nie, nie mogę tego zrobić?
Zabić Ronnie i Justina? Tego też nie.
Zabić Jordana, to jedyny sposób.
W domu było cicho. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju. Miałam dziwne przeczucie...jakbym była obserwowana.
Przeszłam do salonu, w którym przebywał Justin. Siedział na sofie oglądając telewizję. Podeszłam do niego od tyłu i objęłam go swoimi ramionami. Skierowałam usta na jego twarz i złożyłam mu mały pocałunek na policzku. - Witaj, przystojniaku. - przywitałam się.
Puściłam go i usiadłam obok chłopaka. Justin spojrzał na mnie łagodnie. Jego oczy były piękne. Duże, brązowe. Zakochałam się w nich już od pierwszej chwili, w której zobaczyłam Justina. To właśnie one przykuły moją uwagę. Ciemne jak gorzka czekolada, jednak on nie był gorzki. Był słodki. Najsłodszy chłopak na świecie. - Na co masz dzisiaj ochotę?
Chłopak westchnął i zamyślił się. - Co powiesz na wypad nad jezioro?
-Jezioro? - zmarszczyłam brwi. - Ostatnim razem źle się to skończyło, pamiętasz? - Nie podobało mi się to. Doskonale pamiętam nasz pobyt nad jeziorem gdzie wszyscy zniknęli, nasze auto płonęło, a ja musiałam zabrać jakąś broń i uciekać. To wtedy się to wszystko zaczęło. Gra, która istnieje do dziś. Na te wspomnienie moje włoski najeżyły się. Justin zauważył to i mnie mocno przytulił.
- Proszę. - wyszeptał w moje włosy. - Postaram się, żeby było teraz dobrze. Obiecuje.
Po chwili zastanowienia zgodziłam się. Szatyn ucieszył się na moją wiadomość. Jak widać, zależy mu na tym, żeby jechać nad jezioro. Pocałowałam go w usta i wstałam z kanapy uwalniając się z jego uścisku. Podeszłam do lady kuchennej i zaczęłam przygotowywać jedzenie.
-Nie! - krzyknął Justin przez co się wystraszyłam. Zauważył to i szybko zmienił wyraz twarzy. - Pojedziemy do supermarketu. Będzie szybciej. - uśmiechnął się.
- No jeśli tak chcesz... - nie dokończyłam i ruszyłam do swojego pokoju. Zanim wyszłam z salonu, odwróciłam się i spojrzałam na Justina. Sprawiał wrażenie zdenerwowanego... jakby coś przede mną ukrywał. Coś skrywa głęboko przede mną i wiem o tym. Czuje to. Wiem, że stara się być normalny, ale mu to nie wychodzi.
Coś się stało, albo się dopiero stanie.
Spakowałam potrzebne mi przedmioty na plażę i wyszłam w pokoju. Pakowanie i poprawienie się zajęło mi więcej czasu niż Justinowi. Spotkaliśmy się pod jego autem. Wsiedliśmy i ruszyliśmy do supermarketu.
Moje domysły i przemyślenia nie dawały mi spokoju. Ciągle myślałam o tym, czy Justin coś przede mną ukrywa. Jeśli faktycznie tak jest, to ta rzecz jest na prawdę zła.
Zastanawiam się czy chcę się dowiedzieć o co chodzi?
-Jestem szczęśliwy, że jesteśmy razem. - odezwał się Justin. Automatycznie się uśmiechnęłam. Te słowa były piękne. - Jestem z kimś kto naprawdę mnie uszczęśliwia.
-A Ronnie?
-Przeminęło. - spoważniał. - Teraz liczysz się tylko ty.
"Teraz liczysz się tylko ty."
~*~
Zaparkowaliśmy na parkingu przed sklepem i wyszliśmy z auta. Justin zjawił się przy moim boku i delikatnie złączył nasze dłonie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Pomimo tego wszystkiego, czułam się szczęśliwa. Byłam w nim zakochana i to bardzo. Cieszę się, że w końcu jesteśmy razem. W końcu znalazłam swoje szczęście w tym całym smutku.
Weszliśmy do sklepu. Panował tu wyjątkowy spokój i cisza. Nie było tu zbyt wielu ludzi. Zabraliśmy koszyk i ruszyliśmy w głąb sklepu. Zabieraliśmy różne przekąski na plaże.
- Zaczekaj, zaraz wrócę. Pójdę tylko po coś. - oznajmił mi Justin i zniknął gdzieś po między półkami. Wzruszyłam tylko ramionami i postanowiłam czekać. Przeglądałam różne produkty, a te które mi się spodobały wrzucałam do koszyka.
Lampy w sklepie zaczęły w dziwny sposób migać. Rozglądnęłam się i nikogo nie widziałam. Przestraszyłam się. Justina nie było obok mnie. Poczułam się jak w horrorze. Ludzie znikają. Ja zostaję sama. Pojawia się morderca i mnie zabija. Światła coraz mocniej migały i coraz dłużej było ciemno.
W pewnym momencie zgasły całkowicie przez co krzyknęłam. Widziałam tylko palące się światła awaryjne. Byłam przerażona.
Gdzie jest mój Justin?
Odłożyłam koszyk na podłogę i zaczęłam szukać wyjścia. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ było ciemno, a światła awaryjne w niczym nie pomagały.
W domu było cicho. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju. Miałam dziwne przeczucie...jakbym była obserwowana.
Przeszłam do salonu, w którym przebywał Justin. Siedział na sofie oglądając telewizję. Podeszłam do niego od tyłu i objęłam go swoimi ramionami. Skierowałam usta na jego twarz i złożyłam mu mały pocałunek na policzku. - Witaj, przystojniaku. - przywitałam się.
Puściłam go i usiadłam obok chłopaka. Justin spojrzał na mnie łagodnie. Jego oczy były piękne. Duże, brązowe. Zakochałam się w nich już od pierwszej chwili, w której zobaczyłam Justina. To właśnie one przykuły moją uwagę. Ciemne jak gorzka czekolada, jednak on nie był gorzki. Był słodki. Najsłodszy chłopak na świecie. - Na co masz dzisiaj ochotę?
Chłopak westchnął i zamyślił się. - Co powiesz na wypad nad jezioro?
-Jezioro? - zmarszczyłam brwi. - Ostatnim razem źle się to skończyło, pamiętasz? - Nie podobało mi się to. Doskonale pamiętam nasz pobyt nad jeziorem gdzie wszyscy zniknęli, nasze auto płonęło, a ja musiałam zabrać jakąś broń i uciekać. To wtedy się to wszystko zaczęło. Gra, która istnieje do dziś. Na te wspomnienie moje włoski najeżyły się. Justin zauważył to i mnie mocno przytulił.
- Proszę. - wyszeptał w moje włosy. - Postaram się, żeby było teraz dobrze. Obiecuje.
Po chwili zastanowienia zgodziłam się. Szatyn ucieszył się na moją wiadomość. Jak widać, zależy mu na tym, żeby jechać nad jezioro. Pocałowałam go w usta i wstałam z kanapy uwalniając się z jego uścisku. Podeszłam do lady kuchennej i zaczęłam przygotowywać jedzenie.
-Nie! - krzyknął Justin przez co się wystraszyłam. Zauważył to i szybko zmienił wyraz twarzy. - Pojedziemy do supermarketu. Będzie szybciej. - uśmiechnął się.
- No jeśli tak chcesz... - nie dokończyłam i ruszyłam do swojego pokoju. Zanim wyszłam z salonu, odwróciłam się i spojrzałam na Justina. Sprawiał wrażenie zdenerwowanego... jakby coś przede mną ukrywał. Coś skrywa głęboko przede mną i wiem o tym. Czuje to. Wiem, że stara się być normalny, ale mu to nie wychodzi.
Coś się stało, albo się dopiero stanie.
Spakowałam potrzebne mi przedmioty na plażę i wyszłam w pokoju. Pakowanie i poprawienie się zajęło mi więcej czasu niż Justinowi. Spotkaliśmy się pod jego autem. Wsiedliśmy i ruszyliśmy do supermarketu.
Moje domysły i przemyślenia nie dawały mi spokoju. Ciągle myślałam o tym, czy Justin coś przede mną ukrywa. Jeśli faktycznie tak jest, to ta rzecz jest na prawdę zła.
Zastanawiam się czy chcę się dowiedzieć o co chodzi?
-Jestem szczęśliwy, że jesteśmy razem. - odezwał się Justin. Automatycznie się uśmiechnęłam. Te słowa były piękne. - Jestem z kimś kto naprawdę mnie uszczęśliwia.
-A Ronnie?
-Przeminęło. - spoważniał. - Teraz liczysz się tylko ty.
"Teraz liczysz się tylko ty."
~*~
Zaparkowaliśmy na parkingu przed sklepem i wyszliśmy z auta. Justin zjawił się przy moim boku i delikatnie złączył nasze dłonie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Pomimo tego wszystkiego, czułam się szczęśliwa. Byłam w nim zakochana i to bardzo. Cieszę się, że w końcu jesteśmy razem. W końcu znalazłam swoje szczęście w tym całym smutku.
Weszliśmy do sklepu. Panował tu wyjątkowy spokój i cisza. Nie było tu zbyt wielu ludzi. Zabraliśmy koszyk i ruszyliśmy w głąb sklepu. Zabieraliśmy różne przekąski na plaże.
- Zaczekaj, zaraz wrócę. Pójdę tylko po coś. - oznajmił mi Justin i zniknął gdzieś po między półkami. Wzruszyłam tylko ramionami i postanowiłam czekać. Przeglądałam różne produkty, a te które mi się spodobały wrzucałam do koszyka.
Lampy w sklepie zaczęły w dziwny sposób migać. Rozglądnęłam się i nikogo nie widziałam. Przestraszyłam się. Justina nie było obok mnie. Poczułam się jak w horrorze. Ludzie znikają. Ja zostaję sama. Pojawia się morderca i mnie zabija. Światła coraz mocniej migały i coraz dłużej było ciemno.
W pewnym momencie zgasły całkowicie przez co krzyknęłam. Widziałam tylko palące się światła awaryjne. Byłam przerażona.
Gdzie jest mój Justin?
Odłożyłam koszyk na podłogę i zaczęłam szukać wyjścia. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ było ciemno, a światła awaryjne w niczym nie pomagały.
Usłyszałam za sobą kopnięcie koszyka zakupowego. Nie widziałam zbyt dobrze, ale byłam w stanie dostrzec postać. Dzięki słabemu światłu, dostrzegłam nóż w jego prawej ręce. Miał na sobie ciemne ubrania i maskę przez co nie mogłam poznać kto to był. Wydobyłam z siebie cichy krzyk przerażenia. Cofnęłam się krok do tyłu. Postać ruszyła w moim kierunku. Odwróciłam się i zaczęłam biec na ślepo, obijając się co chwilę o półki sklepowe. Skręciłam w jedną z alejek. Co chwilę się odwracałam i sprawdzałam czy nikogo nie ma. W chwili gdy odwróciłam głowę potknęłam się i upadałam. Ale potknęłam się nie o produkt, tylko o nogę. Napastnik zaczął mnie szarpać. Starałam się uwolnić z jego uścisku, lecz był znacznie silniejszy ode mnie. Krzyczałam i wierciłam się ile mogłam. On nie wydawał żadnych dźwięków, nic nie mówił. Zacisnęłam zęby i wyrywałam mu się bardziej. Nagle rozluźnił lekko uścisk, co dało mi szansę na ucieczkę. Zanim uciekłam poczułam przecięcie na moim ramieniu. Wydałam okrzyk bólu. Przeciął moje ramie nożem w chwili gdy chciałam mu uciec.
Zaczęłam biec. Nie odwracałam się nawet. Biegłam przez alejki jak najdalej od niego. Światło z supermarkecie zaczęło migać, aż oświetlenie całkowicie wróciło do normalności. Zatrzymałam się i rozejrzałam się w około. Znalazłam się blisko wyjścia, więc dobiegłam do niego i wydostałam się ze sklepu. Na parkingu czekali pracownicy i ludzie, którzy robili zakupy. To była chora sytuacja. Dlaczego, akurat ja zostałam tam sama i zostałam zaatakowana?
Chciałam znaleźć Justina. Rozglądałam się wszędzie. Ludzie patrzyli się na mnie przez cały czas. Lewą ręką trzymałam się za mocne przecięcie na prawym ramieniu. Krew ciągle sączyła się z rany.
W końcu dostrzegłam Justina. Zasapana poszłam w jego stronę.
-Justin co się stało? Dlaczego ci wszyscy ludzie są tutaj, a ja byłam tam? Gdzie ty byłeś? Zostałam zaatakowana! - krzyknęłam przerażona.
Justin spojrzał na mnie, przyciągnął do siebie i przytulił. - Spokojnie. Już jest dobrze. Musimy jechać do szpitala.
-Odpowiedz na moje pytania! - warknęłam. - Co to do cholery miało być? Proszę powiedz mi, że nie zwariowałam. - Ostatnie zdanie wypowiedziałam przerywanym szeptem, bo zaczęłam płakać. Justin przycisnął mnie do siebie mocniej i dłonią gładził moje plecy. Dotknął moich włosów i mnie pocałował.
Puścił mnie i otworzył drzwi. Wsiadłam do auta, a po kilku sekundach on siedział już obok mnie.
- Oprócz opatrzenia rany lekarze powinni prześwietlić ci głowę. - Na te słowa niezwłocznie odwróciłam głowę w jego stronę i skrzywiłam brwi.
- Ty sobie ze mnie żartujesz? Masz mnie już za wariatkę, tak?
- Nie to miałem na myśli! - podniósł ton. Justin zauważył moje przerażenie i szok. Szybko zmienił wyraz twarzy i ton. - Może uderzyłaś się w głowę? W drodze do szpitala opowiesz mi wszystko.
Nadal ciężko dyszałam. To nie było normalne. Czuje, że to było wszystko zaplanowane. Jakim sposobem psuje się światło w sklepie, wszyscy znikają, zostaję tylko ja i jestem atakowana. To ma wspólny wątek z grą, w której jestem. Mam przeczucie, co do osoby, która mogłaby to zrobić, ale nie jestem pewna. Boje się, że to może być prawda, a ja nie chcę jej do siebie przyjąć.
~*~
Po wizycie w szpitalu Justin koniecznie chciał zrobić zakupy. Zrezygnowaliśmy z wypadu nad jezioro. W szpitalu zaszyli mi ranę. Z głową jest wszystko w porządku. Nie czułam się zbyt dobrze. Ciągle mnie mdliło i kręciło się w głowie. Może to przez te wszystkie wydarzenia?
Zaparkowaliśmy auto na podjeździe przed domem i wysiedliśmy z niego. Justin otworzył bagażnik i zabrał dwie pierwsze torby, z którymi poszedł szybko do domu. Chciałam mu pomóc, więc skierowałam się do bagażnika. Zabierając torby coś błysnęło mi w oczach. Odłożyłam torby na ziemię i odsłoniłam dany przedmiot. Była to maska i zakrwawiony nóż. Doznałam szoku. Otworzyłam usta ze zdziwienia, lecz szybko zamknęłam je dłońmi. Jednak moje przemyślenia były trafne. To Justin mnie zaatakował w supermarkecie. Mój Justin.
Na kilka sekund nie myślałam o niczym, a jednocześnie w mojej głowie pojawiło się tysiące myśli.
Justin współpracuje z Jordanem?
On też chce się mnie pozbyć?
Nie kocha mnie?
Cały czas kłamał?
Oszukiwał?
Złapałam się z całej siły za włosy i zamknęłam oczy. To nie może być prawda. Nie chcę w to wierzyć. Nie mogłam się na zapas załamywać. Muszę dowiedzieć się jak jest. Adrenalina zaczęła szaleć. Wprowadzałam się w stan złości. Zabrałam nóż oraz maskę i zamknęłam bagażnik. Nie przejęłam się zakupami. One nie były w tej chwili ważne.
Weszłam do domu z hukiem. Nie było go w salonie. Przeszłam do korytarza, w którym znajdowały się sypialnie. To właśnie tam znalazłam Justina. Wyrzuciłam z dłoni maskę, a za to mocniej zacisnęłam rękę na nożu. Justin nie spodziewał się niczego, więc rzuciłam się na niego i przycisnęłam go do ściany przystawiając nóż do jego krtani.
- Co to kurwa jest? - krzyknęłam. - Tak cię bawi nękanie mnie? Dlaczego to robisz?!
Justin był zdziwiony moim zachowaniem. - To nie moje! - odparł w złości.
- Jaja sobie robisz? Nie będę żadną idiotką.
- Kat, uspokój się. Nie wiem gdzie to znalazłaś i co to jest, ale obiecuje to nie jest moje.
Zaśmiałam się sarkastycznie. - Skąd mogę mieć pewność, że nie kłamiesz? Może od początku tak udawałeś? Wcale mnie nie kochasz. Udawałeś miłość, abym zmiękła. Dobrze wiedziałeś, kiedy uderzyć.
- Katniss uwierz mi proszę. - powiedział spokojnie. Spojrzałam mu w oczy. Nie byłam pewna czy mam mu ufać. Jego oczy w tajemniczy sposób mówiły do mnie, że to ja sobie coś zmyśliłam. Uwolniłam go lekko. Justin wykorzystał sytuację, obracając mnie. Teraz to ja byłam przybita do ściany, jednak nadal trzymałam nóż. Każde z nas ciężko dyszał. - Uwierz mi głupia kretynko. - warknął i z całej siły pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam go pomimo wszystkiego. Całowaliśmy się gwałtownie. To był inny pocałunek. Dziki. Emocjonalny. Seksowny. Opuściłam nóż na podłogę i wplotłam dłonie w włosy Justin. On objął mnie w talii i odsunął od ściany. Prowadził mnie do sypialni. Nie oderwaliśmy się od siebie. Nasze usta były złączone w gorącym pocałunku.
W chwili dotarcia do sypialni Justin rzucił mnie delikatnie na łózko i położył się na mnie. Całował mnie w szyję. Podniecało mnie to cholernie. Westchnęłam głośno przez co Justin się uśmiechnął podczas pocałunku. Sięgnęłam po jego koszulkę i zdjęłam ją z niego. Nasze ciała były rozgrzane. Justin nie pozostał w tyle i również zdjął ze mnie koszulkę. Pocałował mnie w usta i przeniósł się ponownie na szyję zjeżdżając w dół. Nie wiem do jakiego punktu nas to zaprowadzi. Liczy się teraz dana chwila. Dłonie Justina zwiedzały każdy zakątek mojego ciała. Dotykał moich ud, brzucha, piersi. Składał mokre pocałunki na klatce piersiowej. Było mi gorąco. Czułam się cudownie. Wszelkie problemy odeszły w zapomnienie.Pragnęłam Justina. Moja żądza była ogromna. Pragnęłam jego miłości i mi ją okazywał. Zadziwia mnie, że jeszcze dosłownie kilka minut temu trzymałam nóż przy jego szyi, a teraz jesteśmy ku drodze seksu.
Leżałam swobodnie na łóżku, oddając się przyjemności jaką sprawiał mi Justin. Chłopak był już gotowy rozpiąć guziki od moich jeansów, aż nagle usłyszeliśmy huk. Podskoczyłam do pozycji siedzącej, a Justin odsunął się ode mnie. Rzuciliśmy sobie krótkie, porozumiewawcze spojrzenia. Ubraliśmy swoje koszulki i wyszliśmy po cichu z sypialni sprawdzić skąd pochodził ten hałas.
Przeklinałam w duchu. Tak piękna chwila została w bezczelny sposób przerwana.
Znowu wszystko powróciło
Od autora: Cześć. Jest o to długo wyczekiwany rozdział 19. Nie będę przepraszać. Tak jakoś po prostu wyszło. No trudno. Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba, bo nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Nie wiedziałam co mam tutaj napisać. Mam już zarys fabuły na inne rozdziały, a na ten nic nie mogłam znaleźć. Co powiecie na ten ostatni gorący akt? Nie jestem specem od pisania sprośnych momentów bohaterów soo nie wiem jak to wyszło.
Kilka spraw organizacyjnych.
1. Chcę was poinformować o pewnym fakcie. Zastanawiam się nad kursem pisarskim. Chcę lekko zmienić fabułę, rozbudować ją i... wydać w formie książki. Co o tym sądzicie?
2. Chyba ważniejsza sprawa. Ff Black Moon doczeka się prawdopodobnie angielskiego tłumaczenia! Jest pewna dziewczyna, która chce to robić. Nie wiem co z tego wyniknie, ale już chęć tłumaczenia tego opowiadania jest fenomenalna!
Dziękuje za 15k wyświetleń i za komentarze. Jesteście kochani.
KOMENTUJCIE!!
Do następnego. x
(rozdział nie jest poprawiany, piszcie jeśli są jakieś błędy, jestem również otwarta na wszelkie sugestie, lub wasze przemyślenia)
WSZELKIE PYTANIA KIERUJCIE TUTAJ
http://ask.fm/sellyhommie
ODPOWIEM NA KAŻDE WASZE PYTANIE :))
świetny rozdział kochanie. :) już nie mogę się doczekać następnego. xx
OdpowiedzUsuń@thegingercake
dodatkowo to fajny pomysł co do wydania książki oraz świetnie że ktoś jest chętny na tłumaczenie twojego ff. :)
Usuńmam nadzieję że wszystko się uda.
Super jdwojshq! Jak Justin ją nazwał głupią kretynką >>>>>>>
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać następnego xx
KSIĄŻKA? TAK TAK TAK, KUPIŁABYM NA PEWNO
OdpowiedzUsuńto cudownie, że dziewczyna chce tłumaczyć twoje ff, ale szkoda, że tak mało osób ci komentuje:(
rozdział jak zawsze mi się podobał, trzymał w napięciu i już nie mogę się doczekać następnego! x
@stay_warrior
Juz ci pisalam ze kupie kazda twoja ksiazke :D rozdzial cudowny czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny lukbfjvj
@jelenatruthn
świetny rozdział :) książka-zarąbisty pomysł xD @GomezDylan26
OdpowiedzUsuńOmg, książka była by świetna! Rozdział niesamowity! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. A rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Kocham to sjsjwnsjbdjwndndnejejed
OdpowiedzUsuńJustin się coś słabo przejmuje Katniss... ale mam nadzieję, że to Jordan chce ją nastawić przeciwko chłopakowi. ciekawe skąd ten HUK ^^
OdpowiedzUsuńbtw , to fajne opowiadanie :) przeczytałam parę dni temu, ale jeszcze nie miałam okazji skomentować.
co do kursu pisarskiego to myślę, że ci się przyda :3 a jeśli chodzi o książkę to jeśli masz chęć rozbudowania tego wszystkiego i stworzenia z tego 'czegoś większego' to warto próbować, a ja będę trzymać kciuki :*
gratuluję, że ktoś chcę zająć się angielskim tłumaczeniem ^^
życzę weny i czekam na nexta, ILY ♥
świetny rozdział, nie mogę się doczekań następnego
OdpowiedzUsuńlubię to :D fajne
OdpowiedzUsuńnajlepsze ff ze wszystkich :) dodawaj troszkę częściej rozdziały, prosimy ;) @Mistletoe_Swag
OdpowiedzUsuńsuper rozdział i wciągające ff ;) świetny pomysł z książką i tłumaczeniem, nieźle, nieźle xD czekam na nexta @Rebellinous
OdpowiedzUsuńBoskie *,*
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńświetne!
OdpowiedzUsuńkocham twoje ff <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńfajny rozdział, jak zawsze :) czekam na nn :*
OdpowiedzUsuń<3 super
OdpowiedzUsuńNa pewno kupiłabym w wersji książki to genialny pomysł :) Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńDopiero teraz przeczytałam, ale jestem zachwycona! To zdecydowanie moje ulubione ff! Jeśli chodzi o książkę to TAK TAK TAK TAK! Kupię z ogromną chęcią i przeczytam nie raz! :)
OdpowiedzUsuńświetne! kiedy następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuń