Justin patrzył na mnie cały czas, lecz nie odezwał się. Widać, wiadomość ta zbiła go totalnie z toku i nie sądził, że jego przemyślenia okażą się trafne.
Ehh, ja też tak sądziłam.
-Justin powiedz coś. - wyprosiłam. Te puste spojrzenie bardzo mnie denerwowało.
Justin przeniósł wzrok na kartki papieru i pokręcił głową. - To dla mnie szok. W głębi duszy sądziłem, że jednak jesteście siostrami.
Usiadłam na łóżku obok Justina. - Nie możemy jej o tym powiedzieć, rozumiesz?
- Dlaczego? - spytał.
- Boję się, że wtedy mnie wyrzuci z domu, a nie chcę tego. Wiesz, jak ona źle się poczuje? Możliwe, że to nie byli jej rodzice, a ona ich wciąż opłakuje, a teraz pod dachem ma osobę, która nawet nie jest z nią spokrewniona.
To co mówiłam ma sens. Nie mogę doprowadzić do tego, żeby Ronnie o wszystkim się dowiedziała. Justin musi złożyć mi obietnice, że nic jej nie powie. Muszę mu także zaufać. Wiem, że to będzie ciężkie i trudne. Nikomu nigdy nie ufałam, a teraz z dnia na dzień muszę to zrobić. Czas pokonać zapory i otworzyć się na ludzi.
Następnego ranka, wstałam z mieszanym uczuciem. Cokolwiek robiłam, czułam, że ktoś mnie obserwuje. Nawet we "własnym" domu nie mogę czuć się w pełni bezpieczna. W szpitalu, w którym przebywałam były kamery w każdym pokoju, aby kontrolować każdy nasz ruch. Monitorowali, czy nikt nie robi sobie krzywdy lub nie zachowuje się dziwnie.
Dzisiaj całe szczęście Ronnie miała wolne, więc minimalnym stopniu nic mi się nie stanie, ani nikt mnie nie nawiedzi. To co wydarzyło się wczoraj, całkowicie mnie wystraszyło. Zastanawia mnie fakt, skąd wzięły się wczorajsze głosy, które słyszałam. Były przeraźliwe. Czy to mógł być wytwór mojej wyobraźni?
- Co powiesz dzisiaj na małe zakupy? - Ronnie zagadała do mnie.
Namyśliłam się i stwierdziłam, że to może być nawet dobre. - A wiesz, to nawet nie jest zły pomysł.
Ronnie posłała mi uśmiech. - No więc, idź się ubierz i przygotuj. Za godzinę widzimy się przy aucie.
Będąc w pokoju, chciałam odsłonić zasłony, jednak stwierdziłam, że to zły pomysł. Podreptałam do garderoby, wyciągając szorty i czerwoną koszulę w kratkę oraz trampki. W łazience nałożyłam ubrania i makijaż. Byłam już gotowa i miałam chwilę czasu, więc spakowałam do torby potrzebne mi rzeczy i wyszłam z pokoju. Widziałam, że Ronnie siedzi już w aucie, więc zamknęłam dom na klucz i pobiegłam do auta.
-Więc, gdzie jedziemy? - zapytałam zaciekawiona zakupami.
- Kilka przecznic dalej jest sieć małych sklepików. Mają tam śliczne ubrania, coś się znajdzie. - zapewniła mnie.
Na miejscu byłyśmy piętnaście minut później. Zaparkowałyśmy na parkingu i ruszyłyśmy w stronę pierwszego sklepu.
Ubrania jak ubrania. Nic szczególnego nie wpadło mi w oko. Przeglądałam różne koszulki, jeansy, a nawet sukienki i nic nie znalazłam. Ronnie jednak miała więcej szczęścia i znalazła kilka ciekawych przebrań.
- Jeśli będziesz mnie szukać, będę w przebieralni. - powiadomiła mnie. Skinęłam głową na znak, że słyszałam jej słowa. Przyglądałam się butom. Znalazłam świetne czerwone szpilki. Naprawdę mi się podobały, jednak zrezygnuję z ich zakupu, ponieważ nie umiem chodzić na wysokich obcasach. Podeszłam do dalszej części sklepu. W oko wpadła mi śliczna bordowa sukienka. Wyglądała niesamowicie. Nagle usłyszałam dźwięk sms'a. To mnie trochę zdziwiło, gdyż chwilowo mam numer Ronnie i Justina, a wątpię, żeby któreś z nich do mnie pisało.
Był to nieznany numer.
" Widzę, że wybrałyście się na małe zakupy. Jak świetnie."
Przeraziłam się. Przez moje ciało przeszedł silny dreszcz, który spowodował, że się zdenerwowałam i to bardzo. Ten idiota, który mnie wczoraj nawiedził, śledzi mnie teraz. Co najgorsze, jestem z Ronnie i boję się, że stanie jej się krzywda. Podeszłam do szyby i rozglądnęłam się, lecz nikogo nie widziałam.
" Radzę, Ci dać spokój bo inaczej..."
Przypomniało mi się, że nie mogę mu zagrozić policją. Nie wiem co mam się po nim spodziewać, ale sądzę, że jest w stanie kogoś zabić, tylko po to, żebym ponownie trafiła do szpitala. Jednocześnie też niszczy mi życie, które dopiero zaczęłam.
Usunęłam część wiadomości, zablokowałam telefon i schowałam go do torebki. W tym samym czasie Ronnie przyszła mi się pokazać w przymierzonej miętowej sukience.
-Wow, wyglądasz olśniewająco! - wykrzyczałam.
-Dzięki, to miłe.
- Na jaką okazję chcesz kupić tę sukienkę? - spytałam.
- Niedługo z Justinem obchodzimy swoją pierwszą rocznicę i chce mnie gdzieś zabrać na kolację. Uznałam więc, że warto, kupić coś ładnego. - zaśmiała się.
- Tak, jest w tym jakiś sens. - stwierdziłam. - Patrz, to mi się podoba. - wskazałam na suknię.
Ronnie lekko rozchyliła usta. - O matko, Katniss musisz ją szybko przymierzyć.
- Jeśli chcesz. - zachichotałam. Nie wiem co mnie podkusiło, ale sięgnęłam po czerwone szpilki, które wcześniej oglądałam i poszłam do przymierzalni.
Ubranie sukienki zajęło mi chwilę. Przyglądając się w lustrze uznałam, że nawet ładnie wyglądam w tej kreacji. Nałożyłam szpilki i ruszyłam w stronę Ronnie.
- Będę musiała cię nauczyć chodzić na szpilkach. - stwierdziła.
Byłam tego świadoma. Takie buty miałam pierwszy raz na sobie i kompletnie nie wiedziałam jak chodzić.
- Muszę stwierdzić, że ślicznie wyglądasz w tej sukience. - posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam. - Bierz ją!
- Mówisz serio? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Ronnie kiwnęła głową.
Wróciłam do szatni i się przebrałam. Spojrzałam na telefon w celu sprawdzenia godziny, zauważyłam, że dostałam kolejnego sms'a.
" Śliczna sukienka. Kup ją. Ubiorę cię w nią w dniu twojego pogrzebu"
Moje usta bezwładnie zakryły usta. Osunęłam się na małe podparcie i siedziałam z bezruchu przez chwilę. Moje oczy się mocno rozszerzyły, a mój oddech przyśpieszył i stał się nie równy. Nie potrafiłam normalnie kontaktować. Ta wiadomość całkowicie mnie wystraszyła. Kim do cholery jest ta osoba, czego ode mnie chce i kiedy skończy te piekło?
Szczerze? Osoba ta, mogłaby przyjść teraz do tego sklepu i strzelić mi kulką w głowę. Nie chcę takiego piekła. Nie chcę być prześladowana za coś co kiedyś zrobiłam w swojej obronie. Poza tym byłam mała i w pewnych chwilach nie myślałam racjonalnie.
-Katniss? - usłyszałam wołanie - Gdzie jesteś?
Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Strach całkowicie sparaliżował moje ciało. Czy to możliwe, żeby była okrutna morderczyni, panicznie się bała? Wychodzi na to że tak. Nie ma już groźniej i niebezpiecznej Katniss. Poprzez pobyt w szpitalu mój zły stosunek do ludzi zmiękł praktycznie całkowicie, przez co można by powiedzieć, że stałam się dosyć łagodną osobą.
- O mój Boże, Katniss! Co ci się stało? - wykrzyczała Ronnie. Uklękła przy mnie i złapała mnie za dłoń. Musiałam pilnie wymyślić jakąś głupią wymówkę.
- Źle się czuje, zrobiło mi się słabo i upadłam. - w głębi duszy modliłam się, aby to kupiła. Bolało mnie też to, że musiałam okłamać Ronnie. Co gorsze, było to pierwsze moje kłamstwo wymierzone do Ronnie, a czuję, że będzie ich więcej.
- Chodź, pomogę ci wstać. - podtrzymała mnie i wstałam na nogi. - Zapłacę tylko za sukienki i pójdziemy do kawiarni, jesteś blada, musisz coś zjeść.
-Dzięki. - wymruczałam. Ronnie pomogła mi wyjść z przebieralni i trzymając mnie, podeszłyśmy do kasy.
Spojrzałam na ulicę. Po drugiej stronie ujrzałam mężczyznę w ciemnym stroju. Miał ten sam strój, jak facet z tamtej nocy..... To musi być ten sam gość!
-Ronnie. - zwróciłam się do niej i odwróciłam wzrok.
-Co się dzieje?!
- Patrz. - wskazałam na ulicę.... Jednak nikogo już tam nie było. Podeszłam bliżej okna, jednak też nikogo nie było podejrzanego. Wyszłam na zewnątrz i też nic.
- Katniss co się z tobą dzieję? - spytała się mnie, kiedy dołączyła do mnie na zewnątrz.
- Nic, musiałam się chyba uderzyć w głowę i gadam bzdury. - zaśmiałam się. Musiałam to obrócić w żart.
- Boję się ciebie Katniss. - wypowiedziała powolnie. - Może powinnyśmy pojechać do lekarza?
-Nie! - wykrzyczałam. Spojrzałam w jej oczy i ujrzałam, że jest przerażona. - Serio Ronnie, jest ze mną okey. Pójdziemy coś zjeść, nabiorę sił i pójdziemy na dalsze zakupy.
- Jeśli chcesz. - stwierdziła obojętnie.
Doszłyśmy do auta. Torby ułożyłyśmy na tylnych siedzeniach. Zajęłyśmy swoje miejsca i ruszyłyśmy do małego baru.
~*~
- Co powiesz o o tym? - pokazałam Ronnie wąską spódnicę w kwiaty.
- Nie wierzę, że chcesz kupić coś takiego. - odpowiedziała przeglądając rzeczy.
- Ale co z nią jest nie tak? - spojrzałam na ubranie.
- Jest śliczna, chodzi o to, że jestem zdziwiona faktem, że szukasz takich bardziej kobiecych ubrań. - zaczęła się tłumaczyć. - Odkąd pamiętam, zawsze chodziłam w jeansach, a jak mama chciała ci założyć sukienkę to uciekałaś z domu.
Tak, pamiętam to. Miałam wtedy może siedem lat. Wybieraliśmy się na kolację do znajomych rodziców. Typowa majowa impreza. Co roku w pierwszy weekend majowy, nasza okolica zbierała się wcześniej wybranym domu, w którym odbywało się przyjęcie. Ojcowie zajmowali się ożywioną rozmową na temat sportu i wszelkich innych męskich zajęć. Zajadali się różnymi stekami przyrządzonymi na grillu popijając korzennym piwem. Matki zaś krzątały się wszędzie. Gdzie się nie spojrzało, były gdzieś grupki zaufanych "psiapsiułeczek" które komentowały wygląd innych lub wyżalały się co złego w tych dniach zrobiły ich dzieci czy mężowie.
My, dzieci biegałyśmy wszędzie, bawiąc się w chowanego czy w berka. Także wymyślaliśmy różne psikusy za które później byliśmy karani.
Tamtego dnia wybieraliśmy się do bliskich przyjaciół rodziców. Mama pragnęła abyśmy wyglądały bardzo dziewczęco. Niestety byłam w wieku, gdzie wolałam spędzać czas z chłopcami i upodobniałam się do nich. Bałam się, że mnie wyśmieją, gdy mnie zobaczą w sukience. Mama jednak upierała się, abym ją ubrała. Skończyło się na tym, że uciekłam z domu i przyszłam na przyjęcie w podziurawionych jeansach, krótkiej koszulce i czapeczce bassboll'owej. Rodzice byli na mnie bardzo źli. Przez dwa tygodnie miałam zakaz wychodzenia ze swojego pokoju. Wtedy było to dla mnie piekłem, lecz teraz gdy o tym myślę to mnie to śmieszy. Jednak nie miałam takiego złego dzieciństwa. Do czasu.....
- Gusta się zmieniają! - odpyskowałam. - Biorę ją!
Ronnie zachichotała i wróciła do przeglądania ubrań. W torebki Ronnie rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu.
- To Justin. - powiadomiła mnie i odebrała. - Cześć kochanie, co słychać?
Nie miałam ochoty podsłuchiwać rozmowy kochasiów i wróciłam do oglądania ubrań. Znalazłam jeszcze kilka ciekawych ubrań. Kilka koszulek, spodni oraz szortów. Po pięciu minutach podeszła do mnie Ronnie.
- Justin dostał zaproszenie na jakąś imprezę i idziemy z nim. - powiadomiła mnie.
Impreza? To w sumie nawet dobry pomysł. Przynajmniej będę z daleka od domu i może poczuję się w małym stopniu bezpieczna.
- To świetnie, o której idziemy? - spytałam.
- Justin zaraz tu będzie, więc wtedy na poinformuje.
- Okey. - rzuciłam i wróciłam do przeglądania ubrań.
Nie minęło nawet piętnaście minut i Justin pojawił się w sklepie.
- Hej. - przywitał się z nami. Oczywiście Ronnie przywitał całusem w usta.
- I co z imprezą? - spytała brązowowłosa.
- Jest o godzinie 19. Spokojnie wrócimy do domu i się przygotujemy.
- Jadłeś coś? - spytała go troskliwie.
-Tak, nie jestem głodny. - posłał jej uśmiech, po czym spojrzał na mnie.
Spojrzenie te bardzo mnie zdziwiło. Nie mogłam zrozumieć co to miało znaczyć. W jego oczach było pełno przerażenia. Czyżby ukrywał coś przed Ronnie? Albo dowiedział się coś na mój temat i ma chęć zabicia mnie za tę rzecz? Nie mam pojęcia. Postanowiłam się go zapytać, gdy będziemy na osobności.
- Katniss daj ubrania zapłacę za nie i możesz iść już do auta. - Ronnie także rzuciła na mnie dziwne spojrzenie. Jednak mogło to wyjść z czystej zazdrości. Tylko po co? Nie mam zamiaru odbijać jej chłopaka.
Fakt, Justin jest bardzo przystojny. Nie znam go, ale na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie miłego i wrażliwego chłopaka mimo że, jego cała lewa ręka pokryta jest tatuażami. Lecz nie pomyślałam, żeby się do niego dobierać. Nigdy w życiu.
Wyszłam na zewnątrz gdzie także tam był Justin. Podeszłam do niego i spojrzałam.
- Co miało znaczyć te spojrzenie w sklepie? - spytałam z lekkim zdenerwowaniem w głosie.
- Jakie? - zapytał głupio.
Skrzyżowałam ręce na swojej klatce piersiowej. - Justin nie graj idioty.
Nie zareagował. Za to, postanowił mnie całkowicie ignorować i udawał, że coś szuka w aucie.
- Mam wrażenie, że coś wiesz. - warknęłam.
Justin unieruchomił. Zauważyłam, że jego pięści się zacisnęły. Chyba nie powinnam tego mówić.
Odwrócił się do mnie. - Co masz na myśli?
Zaczęłam się jąkać. - No nie wiem, jakbyś coś wiedział no.
W tym samym momencie Ronnie wyszła ze sklepu. Teraz już miała inną minę.
- No więc możemy jechać. - stwierdziła.
Podchodząc do auta Ronnie zaczął jej dzwonić telefon.
-Nieznany numer, ciekawe kto to. - odezwała się. - Słucham? - odebrała słuchawkę. Jej mina spoważniała. Domyśliłam się, że to nie jest zwykły telefon. Przez długi czas rozmawiała.
-Ronnie, co się stało? - spytałam przerażona.
Zabrała telefon od twarzy i spojrzała na mnie.
- Nasz dom... - jęknęła.
- Co z nim? - podszedł Justin.
- Doszło do włamania..
Na miejscu byłyśmy piętnaście minut później. Zaparkowałyśmy na parkingu i ruszyłyśmy w stronę pierwszego sklepu.
Ubrania jak ubrania. Nic szczególnego nie wpadło mi w oko. Przeglądałam różne koszulki, jeansy, a nawet sukienki i nic nie znalazłam. Ronnie jednak miała więcej szczęścia i znalazła kilka ciekawych przebrań.
- Jeśli będziesz mnie szukać, będę w przebieralni. - powiadomiła mnie. Skinęłam głową na znak, że słyszałam jej słowa. Przyglądałam się butom. Znalazłam świetne czerwone szpilki. Naprawdę mi się podobały, jednak zrezygnuję z ich zakupu, ponieważ nie umiem chodzić na wysokich obcasach. Podeszłam do dalszej części sklepu. W oko wpadła mi śliczna bordowa sukienka. Wyglądała niesamowicie. Nagle usłyszałam dźwięk sms'a. To mnie trochę zdziwiło, gdyż chwilowo mam numer Ronnie i Justina, a wątpię, żeby któreś z nich do mnie pisało.
Był to nieznany numer.
" Widzę, że wybrałyście się na małe zakupy. Jak świetnie."
Przeraziłam się. Przez moje ciało przeszedł silny dreszcz, który spowodował, że się zdenerwowałam i to bardzo. Ten idiota, który mnie wczoraj nawiedził, śledzi mnie teraz. Co najgorsze, jestem z Ronnie i boję się, że stanie jej się krzywda. Podeszłam do szyby i rozglądnęłam się, lecz nikogo nie widziałam.
" Radzę, Ci dać spokój bo inaczej..."
Przypomniało mi się, że nie mogę mu zagrozić policją. Nie wiem co mam się po nim spodziewać, ale sądzę, że jest w stanie kogoś zabić, tylko po to, żebym ponownie trafiła do szpitala. Jednocześnie też niszczy mi życie, które dopiero zaczęłam.
Usunęłam część wiadomości, zablokowałam telefon i schowałam go do torebki. W tym samym czasie Ronnie przyszła mi się pokazać w przymierzonej miętowej sukience.
-Wow, wyglądasz olśniewająco! - wykrzyczałam.
-Dzięki, to miłe.
- Na jaką okazję chcesz kupić tę sukienkę? - spytałam.
- Niedługo z Justinem obchodzimy swoją pierwszą rocznicę i chce mnie gdzieś zabrać na kolację. Uznałam więc, że warto, kupić coś ładnego. - zaśmiała się.
- Tak, jest w tym jakiś sens. - stwierdziłam. - Patrz, to mi się podoba. - wskazałam na suknię.
Ronnie lekko rozchyliła usta. - O matko, Katniss musisz ją szybko przymierzyć.
- Jeśli chcesz. - zachichotałam. Nie wiem co mnie podkusiło, ale sięgnęłam po czerwone szpilki, które wcześniej oglądałam i poszłam do przymierzalni.
Ubranie sukienki zajęło mi chwilę. Przyglądając się w lustrze uznałam, że nawet ładnie wyglądam w tej kreacji. Nałożyłam szpilki i ruszyłam w stronę Ronnie.
- Będę musiała cię nauczyć chodzić na szpilkach. - stwierdziła.
Byłam tego świadoma. Takie buty miałam pierwszy raz na sobie i kompletnie nie wiedziałam jak chodzić.
- Muszę stwierdzić, że ślicznie wyglądasz w tej sukience. - posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam. - Bierz ją!
- Mówisz serio? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Ronnie kiwnęła głową.
Wróciłam do szatni i się przebrałam. Spojrzałam na telefon w celu sprawdzenia godziny, zauważyłam, że dostałam kolejnego sms'a.
" Śliczna sukienka. Kup ją. Ubiorę cię w nią w dniu twojego pogrzebu"
Moje usta bezwładnie zakryły usta. Osunęłam się na małe podparcie i siedziałam z bezruchu przez chwilę. Moje oczy się mocno rozszerzyły, a mój oddech przyśpieszył i stał się nie równy. Nie potrafiłam normalnie kontaktować. Ta wiadomość całkowicie mnie wystraszyła. Kim do cholery jest ta osoba, czego ode mnie chce i kiedy skończy te piekło?
Szczerze? Osoba ta, mogłaby przyjść teraz do tego sklepu i strzelić mi kulką w głowę. Nie chcę takiego piekła. Nie chcę być prześladowana za coś co kiedyś zrobiłam w swojej obronie. Poza tym byłam mała i w pewnych chwilach nie myślałam racjonalnie.
-Katniss? - usłyszałam wołanie - Gdzie jesteś?
Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Strach całkowicie sparaliżował moje ciało. Czy to możliwe, żeby była okrutna morderczyni, panicznie się bała? Wychodzi na to że tak. Nie ma już groźniej i niebezpiecznej Katniss. Poprzez pobyt w szpitalu mój zły stosunek do ludzi zmiękł praktycznie całkowicie, przez co można by powiedzieć, że stałam się dosyć łagodną osobą.
- O mój Boże, Katniss! Co ci się stało? - wykrzyczała Ronnie. Uklękła przy mnie i złapała mnie za dłoń. Musiałam pilnie wymyślić jakąś głupią wymówkę.
- Źle się czuje, zrobiło mi się słabo i upadłam. - w głębi duszy modliłam się, aby to kupiła. Bolało mnie też to, że musiałam okłamać Ronnie. Co gorsze, było to pierwsze moje kłamstwo wymierzone do Ronnie, a czuję, że będzie ich więcej.
- Chodź, pomogę ci wstać. - podtrzymała mnie i wstałam na nogi. - Zapłacę tylko za sukienki i pójdziemy do kawiarni, jesteś blada, musisz coś zjeść.
-Dzięki. - wymruczałam. Ronnie pomogła mi wyjść z przebieralni i trzymając mnie, podeszłyśmy do kasy.
Spojrzałam na ulicę. Po drugiej stronie ujrzałam mężczyznę w ciemnym stroju. Miał ten sam strój, jak facet z tamtej nocy..... To musi być ten sam gość!
-Ronnie. - zwróciłam się do niej i odwróciłam wzrok.
-Co się dzieje?!
- Patrz. - wskazałam na ulicę.... Jednak nikogo już tam nie było. Podeszłam bliżej okna, jednak też nikogo nie było podejrzanego. Wyszłam na zewnątrz i też nic.
- Katniss co się z tobą dzieję? - spytała się mnie, kiedy dołączyła do mnie na zewnątrz.
- Nic, musiałam się chyba uderzyć w głowę i gadam bzdury. - zaśmiałam się. Musiałam to obrócić w żart.
- Boję się ciebie Katniss. - wypowiedziała powolnie. - Może powinnyśmy pojechać do lekarza?
-Nie! - wykrzyczałam. Spojrzałam w jej oczy i ujrzałam, że jest przerażona. - Serio Ronnie, jest ze mną okey. Pójdziemy coś zjeść, nabiorę sił i pójdziemy na dalsze zakupy.
- Jeśli chcesz. - stwierdziła obojętnie.
Doszłyśmy do auta. Torby ułożyłyśmy na tylnych siedzeniach. Zajęłyśmy swoje miejsca i ruszyłyśmy do małego baru.
~*~
- Co powiesz o o tym? - pokazałam Ronnie wąską spódnicę w kwiaty.
- Nie wierzę, że chcesz kupić coś takiego. - odpowiedziała przeglądając rzeczy.
- Ale co z nią jest nie tak? - spojrzałam na ubranie.
- Jest śliczna, chodzi o to, że jestem zdziwiona faktem, że szukasz takich bardziej kobiecych ubrań. - zaczęła się tłumaczyć. - Odkąd pamiętam, zawsze chodziłam w jeansach, a jak mama chciała ci założyć sukienkę to uciekałaś z domu.
Tak, pamiętam to. Miałam wtedy może siedem lat. Wybieraliśmy się na kolację do znajomych rodziców. Typowa majowa impreza. Co roku w pierwszy weekend majowy, nasza okolica zbierała się wcześniej wybranym domu, w którym odbywało się przyjęcie. Ojcowie zajmowali się ożywioną rozmową na temat sportu i wszelkich innych męskich zajęć. Zajadali się różnymi stekami przyrządzonymi na grillu popijając korzennym piwem. Matki zaś krzątały się wszędzie. Gdzie się nie spojrzało, były gdzieś grupki zaufanych "psiapsiułeczek" które komentowały wygląd innych lub wyżalały się co złego w tych dniach zrobiły ich dzieci czy mężowie.
My, dzieci biegałyśmy wszędzie, bawiąc się w chowanego czy w berka. Także wymyślaliśmy różne psikusy za które później byliśmy karani.
Tamtego dnia wybieraliśmy się do bliskich przyjaciół rodziców. Mama pragnęła abyśmy wyglądały bardzo dziewczęco. Niestety byłam w wieku, gdzie wolałam spędzać czas z chłopcami i upodobniałam się do nich. Bałam się, że mnie wyśmieją, gdy mnie zobaczą w sukience. Mama jednak upierała się, abym ją ubrała. Skończyło się na tym, że uciekłam z domu i przyszłam na przyjęcie w podziurawionych jeansach, krótkiej koszulce i czapeczce bassboll'owej. Rodzice byli na mnie bardzo źli. Przez dwa tygodnie miałam zakaz wychodzenia ze swojego pokoju. Wtedy było to dla mnie piekłem, lecz teraz gdy o tym myślę to mnie to śmieszy. Jednak nie miałam takiego złego dzieciństwa. Do czasu.....
- Gusta się zmieniają! - odpyskowałam. - Biorę ją!
Ronnie zachichotała i wróciła do przeglądania ubrań. W torebki Ronnie rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu.
- To Justin. - powiadomiła mnie i odebrała. - Cześć kochanie, co słychać?
Nie miałam ochoty podsłuchiwać rozmowy kochasiów i wróciłam do oglądania ubrań. Znalazłam jeszcze kilka ciekawych ubrań. Kilka koszulek, spodni oraz szortów. Po pięciu minutach podeszła do mnie Ronnie.
- Justin dostał zaproszenie na jakąś imprezę i idziemy z nim. - powiadomiła mnie.
Impreza? To w sumie nawet dobry pomysł. Przynajmniej będę z daleka od domu i może poczuję się w małym stopniu bezpieczna.
- To świetnie, o której idziemy? - spytałam.
- Justin zaraz tu będzie, więc wtedy na poinformuje.
- Okey. - rzuciłam i wróciłam do przeglądania ubrań.
Nie minęło nawet piętnaście minut i Justin pojawił się w sklepie.
- Hej. - przywitał się z nami. Oczywiście Ronnie przywitał całusem w usta.
- I co z imprezą? - spytała brązowowłosa.
- Jest o godzinie 19. Spokojnie wrócimy do domu i się przygotujemy.
- Jadłeś coś? - spytała go troskliwie.
-Tak, nie jestem głodny. - posłał jej uśmiech, po czym spojrzał na mnie.
Spojrzenie te bardzo mnie zdziwiło. Nie mogłam zrozumieć co to miało znaczyć. W jego oczach było pełno przerażenia. Czyżby ukrywał coś przed Ronnie? Albo dowiedział się coś na mój temat i ma chęć zabicia mnie za tę rzecz? Nie mam pojęcia. Postanowiłam się go zapytać, gdy będziemy na osobności.
- Katniss daj ubrania zapłacę za nie i możesz iść już do auta. - Ronnie także rzuciła na mnie dziwne spojrzenie. Jednak mogło to wyjść z czystej zazdrości. Tylko po co? Nie mam zamiaru odbijać jej chłopaka.
Fakt, Justin jest bardzo przystojny. Nie znam go, ale na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie miłego i wrażliwego chłopaka mimo że, jego cała lewa ręka pokryta jest tatuażami. Lecz nie pomyślałam, żeby się do niego dobierać. Nigdy w życiu.
Wyszłam na zewnątrz gdzie także tam był Justin. Podeszłam do niego i spojrzałam.
- Co miało znaczyć te spojrzenie w sklepie? - spytałam z lekkim zdenerwowaniem w głosie.
- Jakie? - zapytał głupio.
Skrzyżowałam ręce na swojej klatce piersiowej. - Justin nie graj idioty.
Nie zareagował. Za to, postanowił mnie całkowicie ignorować i udawał, że coś szuka w aucie.
- Mam wrażenie, że coś wiesz. - warknęłam.
Justin unieruchomił. Zauważyłam, że jego pięści się zacisnęły. Chyba nie powinnam tego mówić.
Odwrócił się do mnie. - Co masz na myśli?
Zaczęłam się jąkać. - No nie wiem, jakbyś coś wiedział no.
W tym samym momencie Ronnie wyszła ze sklepu. Teraz już miała inną minę.
- No więc możemy jechać. - stwierdziła.
Podchodząc do auta Ronnie zaczął jej dzwonić telefon.
-Nieznany numer, ciekawe kto to. - odezwała się. - Słucham? - odebrała słuchawkę. Jej mina spoważniała. Domyśliłam się, że to nie jest zwykły telefon. Przez długi czas rozmawiała.
-Ronnie, co się stało? - spytałam przerażona.
Zabrała telefon od twarzy i spojrzała na mnie.
- Nasz dom... - jęknęła.
- Co z nim? - podszedł Justin.
- Doszło do włamania..
Od autorki: Obiecałam, że rozdział będzie jeszcze w tym tygodniu i jest. Co o nim sądzicie? Co miała na myśli Katniss, mówiąc Justinowi, że coś wie? Podejrzewacie go o coś? Jak sądzicie, kto mógł dokonać włamania i dlaczego to zrobił? Dowiecie się już niedługo! :)
Opowiadanie nabiera tempa i powoli zaczynam wkraczać w szczegóły i opowiadam historię z dzieciństwa Katniss. Mam nadzieję, że podoba Wam się takie coś! Zostawcie komentarz po sobie. Nawet nie wiecie, jak miło jest czytać te wszystkie miłe słowa! Lovki!
cudowny! domyślam się kto się włamał hehs.
OdpowiedzUsuń@selinux
[recovery-jbff.blogspot.com]
Boże jest wspaniały!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale wydaje mi się, że tym facetem może być Justin…no bo to spojrzenie, zna jej numer, mógł się wkraść do domu…no nie wiem
Awwh fajnie że dziewczyny wybrały się na zalupy, szkoda że z takimi skutkami…martwie się o nie, teraz jeszcze ten dom…
Jezu kocham to opowiadanie! ♥ Wspaniały rozdział, czekam na kolejny!
@luvmynarry69 :)xx
świetny rozdział. jest coraz ciekawiej. dziękuję że piszesz to opowiadanie. :) - @thegingercake
OdpowiedzUsuńo zesz kurwa boski :*
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu, ale mam coraz bardziej większe wrażenia, że to Justin jest tym tajemniczym gościem lub ktoś od niego, nie wiem sama. kocham to opowiadanie, dziękuje, że je piszesz <3
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga, jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że to ktoś od Ronnie jest tą tajemniczą osobą xd świetnie napisane <3
OdpowiedzUsuń@karolaSOON
Wow
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba *-* Jestem ciekawa kim jest ten gość i co stało się z ich domem. Świetnie piszesz. Kocham Cię <33
OdpowiedzUsuń{http://i-am-his-queen.blogspot.com/}
Pamiętaj chce o 5 rozdziale wiedzieć pierwszaaaaaa !!!!!!!! :D <3333333333
OdpowiedzUsuńCześć! Pragnę poinformować, że nominowałam Cię do Liebsten Award. Więcej informacji tutaj -> http://recovery-jbff.blogspot.com/p/liebston-award.html :) x
OdpowiedzUsuńTen blog jest... gsolmsdfiodsf.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest cudowny!
Jeju, boję się tego czytać, hahaha.
Ogółem to wszystko cudownie i rewelacyjnie ♥
@ilymyswaggyboy
To jest cudowne kocham cię.
OdpowiedzUsuńflklgjklsajfklshfhsghk zajebisteeee! jkshsfsjkdhfgkocham too *o*
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;)
@Danger12345678
Super mam nadzieje ze nic poważnego sie nie stało :d czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam czytać.
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie to opowiadanie...czytam je z podniesionym ciśnieniem,strachem,wielkimi oczami, wstrzymanym wdechem. Raju! Kawał dobrej roboty!
Znasz może serial Pretty Little Liars? Myślę, że idealnie by Ci pod-pasował w gusta!
Powodzenia! /MilsM
Boskie boskie boskie
OdpowiedzUsuńCUDNY <33
OdpowiedzUsuńHej! Twój blog został nominowany do Liebster Award:
OdpowiedzUsuńhttp://life-is-dirty.blogspot.com/
Hejooo <3! Twój blog został nominowany do Liebster Award przez:
OdpowiedzUsuńhttp://lovenastygirl.blogspot.com/
Mam wrażenie że to Justin jest tym tajemniczym gościem xd świetnie piszesz czekam na nn :*
OdpowiedzUsuń