NOTKA POD ROZDZIAŁEM!
Samo zaatakowanie ofiary nie było trudne. Gorsze jest jednak to, że nie wiem co mam zrobić z ciałem. Za nic w świecie nie wiem, dlaczego akurat musiałam zabić tę kobietę. Nic złego nie zrobiła. A może to jednak mają być przypadkowe ofiary? Sama nie wiem. Nie mogę się teraz tym zamartwiać. Moim zadaniem jest teraz zabijanie. Nie ważne kim będzie ta osoba.
Muszę zabijać. Znowu.
Moja bezradność sięgała zenitu. Podejrzewam, że Ronnie i Justin martwią się o mnie. Nie wiedzą gdzie jestem. Nie zostawiłam im żadnej wiadomości. Co jeśli poszli prosić o pomoc policję? Wtedy mogą mnie łatwo znaleźć i będę skończona. Istnieje też szansa, że Justin i Ronnie na tym ucierpią. Kto wie, może zostaną zabici?
Nie mogę o tym tak myśleć. Powinnam być w tej chwili optymistką. Muszę wierzyć, że to się skończy i uratuje osoby, na których mi zależy. Kosztem życia innych.
Postanowiłam zadzwonić do Justina. Po kilku sygnałach odebrał.
-Justin potrzebuje twoje pomocy. - wymamrotałam. Sądzę, że domyślił się o co teraz chodzi.
Westchnął - Gdzie jesteś? Zaraz do ciebie przyjadę.
Wyjaśniłam mu dokładnie swoją lokalizację. Był z tym problem, bo sama nie wiem gdzie dokładnie się znajduje. Obrzeża miasta. W okół mnie drzewa i szeroki las. Czułam się jak w horrorze, gdzie ja byłam tą złą zabójczynią. Nie było to miłe uczucie. Moja podświadomość podpowiadała mi, że znowu to robię. I to mnie bolało. Wracam do starych nawyków zabijania. Teraz, pod przymusem.
Zauważyłam podjeżdżające auto. Lampy zgasły i w pojeździe poznałam sylwetkę Justina. Wysiadł i podszedł do mojego wozu. Teraz będzie ciężki temat.
-Gdzie masz ciało? - zapytał cicho, jakby się bał, że jesteśmy na podsłuchu, a możliwe, że tak było.
- Z tyłu auta, w bagażniku. - siedziałam jak na szpilkach. Sytuacja nie była mi obca, ale cholernie mi było dziwnie.
- Myślałaś już co z nią zrobić?
Kiwnęłam twierdząco głową. - Chodź, pokaże ci ją. - wysiadłam powoli z auta i skierowaliśmy się na jego tyły. Otworzyłam bagażnik i zapaliłam latarkę, świecąc nią na twarz ofiary.
- Kim ona jest? - Justin zmarszczył brwi.
- Ta kobieta.. - zaczęłam. - Ona była dziś w urzędzie. Nie chciała mi udzielić informacji, która z nas była adoptowana. Nie wiem jakim sposobem ona tu zawiniła... - Wtedy mnie olśniło. - Justin już wiem! - wykrzyczałam.
Justin spojrzał na mnie. Wtedy zaczęłam mówić. - Każdy pracownik ma pod swoim skrzydłem kilka przecznic danych miast, tak?
Justin kiwnął głową, potwierdzając tym słowa. - Sądzę, że była ona odpowiedzialna za ulicę, na której kiedyś mieszkałam. Mojemu prześladowcy zależy na tym, abym nie poznała prawdy.
To miało jakieś znaczenie. I nie mogę się teraz mylić, to musi być prawda.
- To już nie jest ważne. - stwierdził Justin. - Musimy jakoś pozbyć się ciała.
Ostrożnie zawinęliśmy ciało i unieśliśmy je. Zaciągnęliśmy je gdzieś głęboko w las. Justin postanowił wykopać dół.
- Mam nadzieję, że nikt jej tu nie znajdzie. - zmartwiłam się.
Justin westchnął. - Możesz być spokojna. Jestem pewien, że nikt tutaj nie chodzi.
Słowa Justina nie uspokoiły mnie. Nadal bałam się, że ktoś znajdzie ciało. A co będzie z resztą?
Gdy wróciliśmy od auta zadzwonił telefon, który szybko odebrałam.
- Świetna robota, Katniss. -usłyszałam w słuchawce. - Teraz czekaj na następne zadanie. - rozmowa się zakończyła.
Czyli to już jest pewne, przez najbliższy czas moje życie będzie właśnie tak wyglądało.
~*~
Promienie słoneczne przedzierały się przez zasłony w moim pokoju. Mamy nowy dzień. Na chwilę obecną nie wiem co mam ze sobą robić. Czekać w milczeniu na nowe zadanie? Wybrać się na spacer? Sama nie wiem. Boje się komuś spojrzeć w oczy, bo może z nich wyczyta co zrobiłam poprzedniej nocy. A było to okropne przeżycie.
Gdy zobaczyłam kogo mam zabić byłam cholernie zła. Zaczęły mnie męczyć pytania, czym ona sobie zasłużyła, że musi być zabita, albo co mi takiego zrobiła. Cicho wyszłam z auta trzymając w dłoni chusteczkę odurzającą. Skradłam się do niej i przycisnęłam chusteczkę do jej ust. Zaczęła się szarpanina, jednak nie miała tyle siły co ja. Stopniowo się uspakajała. Gdy wiedziałam, że już zemdlała, zaciągnęłam jej ciało na tyły auta, gdzie tam zadałam jej kilka ciosów w ciało. Było to okropne przeżycie. Robiłam to ponownie. W mojej głowie narodził się instynkt mordercy. Jej ciało mocno krwawiło, a brzuch rozcięłam całkowicie, przez co wypłynęły jej wnętrzności. Boli mnie to, że nie czułam żadnego obrzydzenia. Wtedy zadzwoniłam po Justina.
Jestem potworem. Tylko to mi krąży po głowie. Zero współczucia dla ofiary, ani litości. Jestem okrutna, lecz muszę pamiętać, że robię to, aby chronić Ronnie i Justina.
Powolnie wstałam i skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Pogoda na dworze dopisywała, więc postanowiłam ubrać spodenki i koszulkę. Pomalowałam rzęsy i wysuszyłam włosy.
Nie czułam się specjalnie głodna, więc sięgnęłam po jabłko, które i tak ledwo co zjadłam. Byłam sama. Zaczęłam rozmyślać kto może być następną ofiarą. Starałam się przypomnieć osoby, z którymi miałam kontakt lub rozmawiałam o moje sytuacji. W tamtej chwili nie mogłam sobie nikogo przypomnieć. To zły znak. Nie wiem kogo mam uchronić.
Zegarek wskazywał godzinę dwunastą. Kręciłam się po domu i nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Nic nie mogło mnie powstrzymać od złych myśli. Starałam się słuchać żywej muzyki, oglądać filmy, coś poczytać, ale to nie działało.
Czułam się samotna. Z nikim nie mogłam o tym wszystkim szczerze porozmawiać. Nawet z Justinem. Nie mogę go narażać na tak duże niebezpieczeństwo. Miałam wrażenie, że w każdej chwili usłyszę pukanie do drzwi i zobaczę policje. To będzie koniec. Pójdę do więzienia, a może wykonają na mnie karę śmierci. Nie mam też pewności co stanie się mojej siostrze. Jest mi tak źle z tym. Boję się o nią. Przeze mnie musiała cierpieć i może to się stać ponownie. Codziennie chcę jej wyznać całą prawdę, ale nie mogę. Jednak mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, gdzie dowie się o wszystkim.
Postanowiłam sprawdzić pocztę.
Dostałam nową wiadomość.
Siedziałam przed monitorem i nie byłam pewna czy przeczytać wiadomość. Nie byłam teraz na nią przygotowana, chociaż wiem, że i tak mnie te zadanie nie ominie. Ostrożnie kliknęłam w wiadomość i zaczęłam ją czytać.
" Wkrótce zabijesz Justina i Ronnie. Nawet ich."
Tylko to zapamiętałam z wiadomości. Nie zwróciłam uwagi co innego było tam zapisane. Poczułam złość. Zamknęłam laptopa. Zabrałam kluczyki i wsiadłam do auta. Ruszyłam... No właśnie gdzie ja ruszyłam. Nie wiem. Jechałam w nieznane. Z moich oczy wypływały łzy. Stąpałam po kruchym lodzie. Granica pomiędzy złością, a smutkiem była bardzo mała granica.
Co ten dupek sobie myśli? Mieli mieć zagwarantowaną nietykalność. Bynajmniej ja tak sądziłam. Jestem idiotką. Nie przewidziałam takiego ruchu. To oczywiste, że chce mnie zniszczyć psychicznie.
Jak mam teraz spojrzeć w oczy Justinowi czy Ronnie?
Nie będę mogła im tego powiedzieć prosto w twarz. To już będzie dla nich cios. Poczują się jakbym ich wewnętrznie zabiła. Wolałabym zabić już siebie, niż ich.
Zatrzymałam się na światłach. Wtedy z całych sił zaczęłam krzyczeć. Wariowałam. Czułam się jak wariatka zamknięta we własnym koszmarze, ale to niestety jest prawdziwe życie.
Zatrzymałam się na stacji. Postanowiłam pójść do łazienki. Otarłam twarz zimną wodą, ale to nic nie dało. Nie myślałam trzeźwo. Miałam wrażenie, jakbym funkcjonowała na jakiś prochach. Wykańczało mnie to wszystko, a to był dopiero początek.
W małym sklepiku postanowiłam zakupić kawę i jakieś tabletki. Nawet nie wiem do czego służyły. Wsiadłam do auta i ruszyłam z miejsca.Czy chciałam popełnić samobójstwo? Nie wiem sama. Liczyłam na to, że coś mi się stanie. To jest drastyczne, ale zależało mi na tym. Zażyłam już trzy tabletki, które popiłam kawą. Później jeszcze cztery. Poczułam ucisk w żołądku. Było mi niedobrze i chciałam zwymiotować. Przez moje ciało przechodził silny ból. Może już umierałam? Albo już umarłam? Zatrzymałam auto na uboczu i resztką sił wydostałam się z niego. Od miasta dzieliło mnie co najmniej pół godziny drogi. Znalazłam się w miejscu gdzie ruch był mały. Upadłam na ziemie i spoglądałam na niebo. Z moich oczu ponownie wypływały łzy. Stopniowo czułam jak moje powieki robią się ciężkie i co raz częściej się zamykają.
Nagle ból ustał. Czułam się świetnie. Tak lekko. To było zbyt piękne uczucie. Otworzyłam oczy i znalazłam się w jasnym pomieszczeniu. Wyglądało to na salę szpitalną. Ujrzałam grupkę lekarzy stojących w kręgu. Musieli ratować czyjeś życie. Podeszłam bliżej by zobaczyć tę osobę. To byłam ja. Ratowali mnie, ale jakim sposobem. Zaczęłam krzyczeć, lecz nikt nie zwracał na mnie uwagi, jakby mnie nie słyszeli. Czy byłam w tej chwili duchem? Jak to możliwe? Czy to oznacza, że już umarłam?
Do sali wbiegła zapłakana Ronnie z Justinem. Była roztrzęsiona. Chciałam do niej podbiec i ją przytulić, ale jej ciało przeze mnie tylko przeniknęło. Moje ciało nie ukazywało żadnych czynności życiowych. Byłam martwa. Był to samolubny czyn. Poczułam wyrzuty sumienia. Dlaczego zrobiłam taką krzywdę Ronnie? Ponownie musi przez to przechodzić? Wtedy poczułam, że nie mogę się poddawać. Jakkolwiek to zabrzmi, ale postanowiłam wrócić do swojego ciała.
Było ciemno. Nie mogłam otworzyć oczu, lecz słyszałam ciche głosy. "Tętno wróciło, mamy ją!" Poczułam się szczęśliwa. Wewnętrznie się uśmiechałam, lecz zdałam sobie sprawę, że na zewnątrz nic nie widać. Poczułam się senna. Tak jak wcześniej, gdy leżałam obok auta. Zasnęłam, ale nie na zawsze.
~*~
Otworzyłam oczy. W końcu się przebudziłam. Była noc. Na kanapie ujrzałam drobną postać. Podejrzewałam, że to moja siostra.
-Ronnie. - wychrypiałam cicho.
Dziewczyna wzdrygnęła się słysząc mój głos, przez co prędko do mnie podeszła.
- Katniss, jak mogłaś być tak głupia? Dlaczego chciałaś to zrobić? - zaczęła płakać.
- Cii. - uspokoiłam ją. - Już jest dobrze. Żyję i to jest najważniejsze.
-Nawet nie wiesz, ile miałaś szczęścia, że ktoś akurat jechał tą drogą. Kilka minut później i byłabyś martwa. - stwierdziła.
To mnie zabolało. Zachowałam się jak egoistka, myślałam o własnej śmierci i prawie do niej doszło. W tej chwili doceniłam jak ważna jest moja dusza.
- Przepraszam.- wyszeptałam.
Ronnie nic nie odpowiedziała. Przestała płakać, lecz nic się nie odzywała. Siedziałyśmy w ciszy, dopóki znów nie zasnęłam.
~*~
Ze szpitala wyszłam dwa dni później. Miałam płukanie żołądka. Czułam się źle. To była najgłupsza rzecz jaką zrobiłam. Teraz wiem, że na pewno nie popełnię tego samego błędu.
Przez najbliższe dni muszę oszczędzać żołądek. O tyle dobrze, że nie zrobiłam sobie krzywdy zewnętrznie, bo nie byłabym w stanie wykonywać zadań, które niestety zbliżają się wielkimi krokami. Ronnie postanowiła wziąć tydzień wolnego, aby się mną opiekować. Jest bardzo kochaną osobą. Dziękuje jej za to, że się tak o mnie troszczy.
Sprawdziłam pocztę. Nie dostałam żadnej nowej wiadomości, więc postanowiłam ponownie przeczytać poprzedni e-mail. Cholera, mam wyznaczone zadanie. I to na jutro. Jak mam je wykonać, jak będę pod obserwacją Ronnie? Co jej powiedzieć?
To będzie o wiele trudniejsze niż myślałam, ale czas działać.
- To już nie jest ważne. - stwierdził Justin. - Musimy jakoś pozbyć się ciała.
Ostrożnie zawinęliśmy ciało i unieśliśmy je. Zaciągnęliśmy je gdzieś głęboko w las. Justin postanowił wykopać dół.
- Mam nadzieję, że nikt jej tu nie znajdzie. - zmartwiłam się.
Justin westchnął. - Możesz być spokojna. Jestem pewien, że nikt tutaj nie chodzi.
Słowa Justina nie uspokoiły mnie. Nadal bałam się, że ktoś znajdzie ciało. A co będzie z resztą?
Gdy wróciliśmy od auta zadzwonił telefon, który szybko odebrałam.
- Świetna robota, Katniss. -usłyszałam w słuchawce. - Teraz czekaj na następne zadanie. - rozmowa się zakończyła.
Czyli to już jest pewne, przez najbliższy czas moje życie będzie właśnie tak wyglądało.
~*~
Promienie słoneczne przedzierały się przez zasłony w moim pokoju. Mamy nowy dzień. Na chwilę obecną nie wiem co mam ze sobą robić. Czekać w milczeniu na nowe zadanie? Wybrać się na spacer? Sama nie wiem. Boje się komuś spojrzeć w oczy, bo może z nich wyczyta co zrobiłam poprzedniej nocy. A było to okropne przeżycie.
Gdy zobaczyłam kogo mam zabić byłam cholernie zła. Zaczęły mnie męczyć pytania, czym ona sobie zasłużyła, że musi być zabita, albo co mi takiego zrobiła. Cicho wyszłam z auta trzymając w dłoni chusteczkę odurzającą. Skradłam się do niej i przycisnęłam chusteczkę do jej ust. Zaczęła się szarpanina, jednak nie miała tyle siły co ja. Stopniowo się uspakajała. Gdy wiedziałam, że już zemdlała, zaciągnęłam jej ciało na tyły auta, gdzie tam zadałam jej kilka ciosów w ciało. Było to okropne przeżycie. Robiłam to ponownie. W mojej głowie narodził się instynkt mordercy. Jej ciało mocno krwawiło, a brzuch rozcięłam całkowicie, przez co wypłynęły jej wnętrzności. Boli mnie to, że nie czułam żadnego obrzydzenia. Wtedy zadzwoniłam po Justina.
Jestem potworem. Tylko to mi krąży po głowie. Zero współczucia dla ofiary, ani litości. Jestem okrutna, lecz muszę pamiętać, że robię to, aby chronić Ronnie i Justina.
Powolnie wstałam i skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Pogoda na dworze dopisywała, więc postanowiłam ubrać spodenki i koszulkę. Pomalowałam rzęsy i wysuszyłam włosy.
Nie czułam się specjalnie głodna, więc sięgnęłam po jabłko, które i tak ledwo co zjadłam. Byłam sama. Zaczęłam rozmyślać kto może być następną ofiarą. Starałam się przypomnieć osoby, z którymi miałam kontakt lub rozmawiałam o moje sytuacji. W tamtej chwili nie mogłam sobie nikogo przypomnieć. To zły znak. Nie wiem kogo mam uchronić.
Zegarek wskazywał godzinę dwunastą. Kręciłam się po domu i nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Nic nie mogło mnie powstrzymać od złych myśli. Starałam się słuchać żywej muzyki, oglądać filmy, coś poczytać, ale to nie działało.
Czułam się samotna. Z nikim nie mogłam o tym wszystkim szczerze porozmawiać. Nawet z Justinem. Nie mogę go narażać na tak duże niebezpieczeństwo. Miałam wrażenie, że w każdej chwili usłyszę pukanie do drzwi i zobaczę policje. To będzie koniec. Pójdę do więzienia, a może wykonają na mnie karę śmierci. Nie mam też pewności co stanie się mojej siostrze. Jest mi tak źle z tym. Boję się o nią. Przeze mnie musiała cierpieć i może to się stać ponownie. Codziennie chcę jej wyznać całą prawdę, ale nie mogę. Jednak mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, gdzie dowie się o wszystkim.
Postanowiłam sprawdzić pocztę.
Dostałam nową wiadomość.
Siedziałam przed monitorem i nie byłam pewna czy przeczytać wiadomość. Nie byłam teraz na nią przygotowana, chociaż wiem, że i tak mnie te zadanie nie ominie. Ostrożnie kliknęłam w wiadomość i zaczęłam ją czytać.
" Wkrótce zabijesz Justina i Ronnie. Nawet ich."
Tylko to zapamiętałam z wiadomości. Nie zwróciłam uwagi co innego było tam zapisane. Poczułam złość. Zamknęłam laptopa. Zabrałam kluczyki i wsiadłam do auta. Ruszyłam... No właśnie gdzie ja ruszyłam. Nie wiem. Jechałam w nieznane. Z moich oczy wypływały łzy. Stąpałam po kruchym lodzie. Granica pomiędzy złością, a smutkiem była bardzo mała granica.
Co ten dupek sobie myśli? Mieli mieć zagwarantowaną nietykalność. Bynajmniej ja tak sądziłam. Jestem idiotką. Nie przewidziałam takiego ruchu. To oczywiste, że chce mnie zniszczyć psychicznie.
Jak mam teraz spojrzeć w oczy Justinowi czy Ronnie?
Nie będę mogła im tego powiedzieć prosto w twarz. To już będzie dla nich cios. Poczują się jakbym ich wewnętrznie zabiła. Wolałabym zabić już siebie, niż ich.
Zatrzymałam się na światłach. Wtedy z całych sił zaczęłam krzyczeć. Wariowałam. Czułam się jak wariatka zamknięta we własnym koszmarze, ale to niestety jest prawdziwe życie.
Zatrzymałam się na stacji. Postanowiłam pójść do łazienki. Otarłam twarz zimną wodą, ale to nic nie dało. Nie myślałam trzeźwo. Miałam wrażenie, jakbym funkcjonowała na jakiś prochach. Wykańczało mnie to wszystko, a to był dopiero początek.
W małym sklepiku postanowiłam zakupić kawę i jakieś tabletki. Nawet nie wiem do czego służyły. Wsiadłam do auta i ruszyłam z miejsca.Czy chciałam popełnić samobójstwo? Nie wiem sama. Liczyłam na to, że coś mi się stanie. To jest drastyczne, ale zależało mi na tym. Zażyłam już trzy tabletki, które popiłam kawą. Później jeszcze cztery. Poczułam ucisk w żołądku. Było mi niedobrze i chciałam zwymiotować. Przez moje ciało przechodził silny ból. Może już umierałam? Albo już umarłam? Zatrzymałam auto na uboczu i resztką sił wydostałam się z niego. Od miasta dzieliło mnie co najmniej pół godziny drogi. Znalazłam się w miejscu gdzie ruch był mały. Upadłam na ziemie i spoglądałam na niebo. Z moich oczu ponownie wypływały łzy. Stopniowo czułam jak moje powieki robią się ciężkie i co raz częściej się zamykają.
Nagle ból ustał. Czułam się świetnie. Tak lekko. To było zbyt piękne uczucie. Otworzyłam oczy i znalazłam się w jasnym pomieszczeniu. Wyglądało to na salę szpitalną. Ujrzałam grupkę lekarzy stojących w kręgu. Musieli ratować czyjeś życie. Podeszłam bliżej by zobaczyć tę osobę. To byłam ja. Ratowali mnie, ale jakim sposobem. Zaczęłam krzyczeć, lecz nikt nie zwracał na mnie uwagi, jakby mnie nie słyszeli. Czy byłam w tej chwili duchem? Jak to możliwe? Czy to oznacza, że już umarłam?
Do sali wbiegła zapłakana Ronnie z Justinem. Była roztrzęsiona. Chciałam do niej podbiec i ją przytulić, ale jej ciało przeze mnie tylko przeniknęło. Moje ciało nie ukazywało żadnych czynności życiowych. Byłam martwa. Był to samolubny czyn. Poczułam wyrzuty sumienia. Dlaczego zrobiłam taką krzywdę Ronnie? Ponownie musi przez to przechodzić? Wtedy poczułam, że nie mogę się poddawać. Jakkolwiek to zabrzmi, ale postanowiłam wrócić do swojego ciała.
Było ciemno. Nie mogłam otworzyć oczu, lecz słyszałam ciche głosy. "Tętno wróciło, mamy ją!" Poczułam się szczęśliwa. Wewnętrznie się uśmiechałam, lecz zdałam sobie sprawę, że na zewnątrz nic nie widać. Poczułam się senna. Tak jak wcześniej, gdy leżałam obok auta. Zasnęłam, ale nie na zawsze.
~*~
Otworzyłam oczy. W końcu się przebudziłam. Była noc. Na kanapie ujrzałam drobną postać. Podejrzewałam, że to moja siostra.
-Ronnie. - wychrypiałam cicho.
Dziewczyna wzdrygnęła się słysząc mój głos, przez co prędko do mnie podeszła.
- Katniss, jak mogłaś być tak głupia? Dlaczego chciałaś to zrobić? - zaczęła płakać.
- Cii. - uspokoiłam ją. - Już jest dobrze. Żyję i to jest najważniejsze.
-Nawet nie wiesz, ile miałaś szczęścia, że ktoś akurat jechał tą drogą. Kilka minut później i byłabyś martwa. - stwierdziła.
To mnie zabolało. Zachowałam się jak egoistka, myślałam o własnej śmierci i prawie do niej doszło. W tej chwili doceniłam jak ważna jest moja dusza.
- Przepraszam.- wyszeptałam.
Ronnie nic nie odpowiedziała. Przestała płakać, lecz nic się nie odzywała. Siedziałyśmy w ciszy, dopóki znów nie zasnęłam.
~*~
Ze szpitala wyszłam dwa dni później. Miałam płukanie żołądka. Czułam się źle. To była najgłupsza rzecz jaką zrobiłam. Teraz wiem, że na pewno nie popełnię tego samego błędu.
Przez najbliższe dni muszę oszczędzać żołądek. O tyle dobrze, że nie zrobiłam sobie krzywdy zewnętrznie, bo nie byłabym w stanie wykonywać zadań, które niestety zbliżają się wielkimi krokami. Ronnie postanowiła wziąć tydzień wolnego, aby się mną opiekować. Jest bardzo kochaną osobą. Dziękuje jej za to, że się tak o mnie troszczy.
Sprawdziłam pocztę. Nie dostałam żadnej nowej wiadomości, więc postanowiłam ponownie przeczytać poprzedni e-mail. Cholera, mam wyznaczone zadanie. I to na jutro. Jak mam je wykonać, jak będę pod obserwacją Ronnie? Co jej powiedzieć?
To będzie o wiele trudniejsze niż myślałam, ale czas działać.
Od autorki: Przepraszam. Rozdział to wielkie gówno. Jest krótki i dziwny. Nie podoba mi się to co w nim napisałam. Tak bardzo Was za to przepraszam. Postaram się, aby następny rozdział był ciekawy. Wszelkie błędy poprawię jutro :)
Mam dla was miłą niespodziankę!
Powstał trailer do opowiadania. Możecie go znaleźć w zakładce trailer !
Proszę, abyście go oglądnęli i napisali co o nim sądzicie.
Zapraszam Was też na bloga mojej przyjaciółki. Dziewczyna interesuje się fotografią i dodaje tam zdjęcia, które tworzy. Dopiero zaczyna i pewnie miło by jej było, gdybyście zostawili pod notką komentarz.
Link do bloga znajdziecie TUTAJ
Proszę skomentujcie rozdział, poświęcam dla Was wiele godzin swojego czasu, więc sądzę, że możecie te dwie minuty spędzić na napisaniu komentarza.
Do następnego misiaki!
Jezu *-* ufgbzoaofckzfffh to jest cudowne <3 Czekam na następny i jestem strasznie ciekawa tego jak to wszystko się dalej potoczy *.* vvfugsggsodg <3 / @dama_dems_x
OdpowiedzUsuńASDFGHJKL JENY, ROZPŁAKAŁAM SIĘ JAK GO CZYTAŁAM. CUDOWNY
OdpowiedzUsuń@jxstinsg
cudowny jeju:( cvdhb kocham, pisz dalej @selinux
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!
OdpowiedzUsuńpisz dalej!
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga asjhdhdjasdjhgas
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, serio :):)
OdpowiedzUsuńczekam na następny! :):))
@ilysm_jb_smg :))))
To dostarcza mi więcej emocji i niz największą kolejka świata. boże kocham to @16kidrauhl94
OdpowiedzUsuńto opowiadanie jest takie świetne, że powinno być wydanety formie książki. A nowy rozdział to CZYSTĄ PERFEKCJA!!! czekam na następny xx kocham cię i pisz dalej :)
OdpowiedzUsuń@thegingercake
Nie wiem co napisac . ..... rozdział świetny czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńomg vhjhsgksjgksfjkgsjd;ljdhlgjxvjnxd;ljtgsljks;dio cudowny rozdział!! nie mogę sie już do czekać nn *O* PS. i Trailer też jest świetny, *,*
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;)
@Danger12345678
cudowny asjkhfkasfaf
OdpowiedzUsuńgenialny!
OdpowiedzUsuńwsjkajskdjkda chce kolejny
OdpowiedzUsuńczekam już na ten 9 saudhashgdhasgk
OdpowiedzUsuńCUDOWNY JEJU
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)))
OdpowiedzUsuńCudne jhxgfbcsjh *-* Dawaj dziś następny <33
OdpowiedzUsuńTwój blog uzależnia <3333
OdpowiedzUsuńDawaj dziś nexta <3 Rozdział cudowny kjdhfnzcusjx *-*
OdpowiedzUsuń♥ Kocham Cię! ♥ Dawaj nexta już jcbgvsjhxncbh *-*
OdpowiedzUsuńdodaj już ten 9 ;(
OdpowiedzUsuń